środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 6

Jego miękkie koniuszki palców ocierały się o moją bladą skórę, odkrywając wszystkie wrażliwe miejsca. Pozwoliłam, by jęknięcie wyślizgnęło się spomiędzy moich ust, podczas gdy on składał delikatne pocałunki na mojej szyi, stopniowo sunąc w dół. Mogłam poczuć ciężki oddech chłopaka w okolicach swojego podbrzusza. Wygięłam plecy w łuk, żeby pokazać jak bardzo jest mi przyjemnie. Dłonie Harrego przytrzymywały mnie w jednym miejscu, a ja poczułam uderzenie gorąca, które rozlało się po całym ciele. Jęczałam coraz głośniej i głośniej.
Wplotłam długie palce w jego kręcone włosy, wzmacniając uścisk, kiedy doznania się spotęgowały.. Nie potrafiłam siedzieć cicho, był po prostu za dobry w tych sprawach.
Więcej – odetchnęłam, uderzając głową w chłodną ścianę. Skrzywiłam się i otworzyłam szeroko oczy. Byłam całkowicie sama. Pod prysznicem. Zarumieniłam się, natychmiast  odsuwając dłonie od swoich dolnych partii ciała. Powtarzające się w głowie wizje Harrego robiącego mi dobrze sprawiały, że coraz więcej kropelek potu zaczęło pokrywać moją skórę. Nie miałam pojęcia, że robię coś takiego. To wydawało być się takie realistyczne, jakby rzeczywiście był tutaj ze mną.
Dlaczego o nim fantazjuję, skoro nigdy nie go nie dotknęłam? Za wyjątkiem mierzenia ciśnienia krwi; wówczas miałam przyjemność dotykania bicepsa Harrego. Ugh, te bicepsy… Ale, czy nie właśnie nie od tego są fantazje? Od marzenia o kimś, kogo nigdy nie będziesz miała? Wzięłam głęboki oddech, wyciskając na dłoń trochę szamponu. Nie wiedziałam ile to robiłam. Miałam nadzieję, że nie byłam na tyle głośno, by zwrócić uwagę sąsiadki.
Wzdrygnęłam się, kiedy wyobraziłam sobie, że przychodzi do mojego apartamentu, żeby mnie zbesztać, a potem zauważa, że jestem sama, bez kochanka. Prawdopodobnie i tak wie, że to robię. Nie miałam nikogo od prawie roku. Odkąd Louis wyszedł, wzięłam krótką drzemkę, a potem jakimś cudem wylądowałam pod prysznicem… Myśląc o Harrym. On jest sławny, a ja jestem zwykłą pielęgniarką. Nie mogę myśleć, że kiedykolwiek do czegoś pomiędzy nami dojdzie. To przecież nierealne.
Wyszłam z kabiny, obwiązując się ręcznikiem. Zerknęłam na zegarek, którego wskazówki spoczywały na godzinie piątej. Powinnam coś zjeść, a potem zacząć martwić się o swój strój na dzisiejszy wieczór. Będziemy coś pić? Ugh, oczywiście, że będziemy. Idziemy do baru, a ja jestem pełnoletnia. Dźwięk mojego telefonu obwieszczający przyjście wiadomości tekstowej trochę mnie wystraszył. Nie musiałam odblokowywać komórki, treść SMSa wyświetliła się na ekranie startowym.
Louis: Mam nadzieję, że już wstałaś. Podjadę po Ciebie o 9. xx
Westchnęłam, otwierając szafę. Wyciągnęłam z niej luźną piżamę. Do wyjścia pozostało dużo czasu, a mi zależało głównie na wygodzie. Przeszłam do kuchni, wyjmując z lodówki pizzę, którą zamówiłam wczoraj. Podgrzałam ją w mikrofali. Niektórzy mogą uważać, że to obrzydliwe, ale nie miałam w domu nic innego. Nie stać mnie na zrobienie zakupów albo zamówienie czegoś jeszcze, chciałam zostawić trochę pieniędzy na dzisiaj. Musisz nauczyć się rozróżniać zachcianki od prawdziwych potrzeb, Becca. Chyba muszę niedługo wybrać się do banku.
Ruszyłam w kierunku salonu. Tam włączyłam telewizor, zostawiając ten sam kanał, który oglądałam z Louisem. Zaczęli rozmawiać o Kim Kardashian, co naprawdę guzik mnie obchodziło.  
Kiedy mikrofala zaczęła buczeć, zwiastując koniec ciągnącego się w nieskończoność okresu oczekiwania, wyciągnęłam gorącą już pizzę. Wycisnęłam na talerz olbrzymią ilość serowego przysmaku, zgarnęłam po drodze puszkę Coli i rozwaliłam się na kanapie. Jestem taka niechlujna… Nie dziwię się, dlaczego mam tylko jednego przyjaciela – Louisa.
***
- Czarna czy fioletowa, bez różnicy. Możemy już iść? – jęknął Lou, przewracając oczami. Zajął miejsce na moim łóżku, podczas gdy ja trzymałam dwie sukienki na wysokości jego twarzy. Miałam na sobie tylko stanik i majtki, ale przecież jest moim najlepszym przyjacielem i nie powinnam się wstydzić. Poza tym, już parokrotnie widział mnie nago. Nie pytajcie.
Po prostu wybierz – potrząsnęłam kreacjami w moich dłoniach zachęcająco. Louis ciężko westchnął, uważnie się im przyglądając.
Czarna – zadecydował w końcu, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Wcisnęłam fioletową do szafy, wsuwając na siebie tą drugą. Miała tył na zamek, a ja zaczęłam świrować. Co będzie, jeżeli jakiś żartowniś postanowi wykręcić mi numer i po prostu ją rozepnie?  Usłyszałam rozbawiony chichot Louisa. Nie mogłam mu się dziwić, ubierałam sukienkę od dobrych dwóch minut. Ostatecznie w końcu naciągnęłam obcisły materiał na siebie – Boże, jeżeli nie bylibyśmy tak blisko, to bym Cię przeleciał.
- Ew, przestań. To obrzydliwe – zaśmiałam się, grzebiąc w szufladzie w poszukiwaniu kopertówki – Nie chcę jej ze sobą brać… - mruknęłam  pod nosem.
To nie bierz, ja zaopiekuję się Twoim portfelem. Chociaż, on prawdopodobnie i tak nie da Ci za siebie zapłacić – Lou wstał z łóżka, zabierając ode mnie plik banknotów. Kiedy ostatnio liczyłam, miałam całą stówę. Tylko stówę – Wyglądasz pięknie – przyznał, co skomentowałam szerokim uśmiechem – Ale musimy iść. Jest już 9:30, chyba nie chcesz się spóźnić…? – skarcił mnie zabawnie. Podążyłam za Louisem, wychodząc ze swojego apartamentu. Droga do jego samochodu dłużyła się w nieskończoność, zresztą tak samo jak podróż do klubu. Denerwowałam się spotkaniem z Harrym tak bardzo, ze zaczęłam mieć mdłości. Uświadomiłam sobie, że zobaczę go już za chwilę kiedy wjechaliśmy na parking i zaczęliśmy szukać wolnego miejsca.
Nazwiska – zapytał nas wysoki i dobrze zbudowany bramkarz, kiedy w końcu stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi klubu. Zerknęłam z przerażeniem na Louisa i razem posłaliśmy postawnemu mężczyźnie błagalne spojrzenie – Nie ma was na liście, nie wchodzicie – powiedział, tak jakbyśmy mieli jeszcze nadzieję na wejście do środka. Typowa scena z filmu – nie wpuszczają głównych bohaterów, ale oni znajdują jakiś sposób na wślizgnięcie się. Niestety, moje życie to nie film.
Kiedy zaczęliśmy się oddalać, ktoś ścisnął mnie za ramię. Zadrżałam. Odwróciłam się, napotykając znajome, zielone i radośnie błyszczące oczy. Uśmiechnął się na mój widok – Josh, oni są ze mną – zerknął na bramkarza, a „Josh” skinął głową, odsuwając się o wpuszczając nas do środka.  Światła były oślepiające, a maszyny produkujące sztuczny dym sprawiły, że niewiele mogłam dostrzec. Zauważyłam tylko tańczące i ocierające się o ciebie ciała, a głośna muzyka dudniła mi w uszach.
Cześć stary! – Harry przekrzyczał lecącą właśnie piosenkę, łapiąc Louisa za dłoń, ściskając ją i przyciągając do siebie, żeby poklepać go po plecach. Lou rozszerzył oczy i byłam w stu procentach pewna, że ledwo powstrzymuje się od piśnięcia z podnieceniem, żeby nie zrobić z siebie idioty. Milczałam, dopóki Styles nie odwrócił głowy w moim kierunku. Zauważyłam, że ma na sobie chyba najbardziej seksowny strój, jaki kiedykolwiek mógł mieć na sobie facet.
- Cześć, Becca  - jego usta wylądowały niebezpiecznie blisko mojego ucha. Ciężki, gorący oddech Harrego połaskotał mnie w ucho. Głos, który cały czas odtwarzałam w myślach i chłopak, o którym fantazjowałam teraz stał przede mną.
- Cześć, jak się czujesz? – zapytałam, dotykając ramienia chłopaka, żeby mieć możliwość nachylenia się nad nim. Uśmiechnął się i splótł swoje  palce z moimi, minimalizując odległość pomiędzy naszymi ciałami.
Mogę pić, jeśli jesteś tutaj ze mną? – nie sądziłam, że tak proste pytanie może zabrzmieć tak seksownie i uwodzicielsko. Technicznie, jestem jego pielęgniarką. Jeśli coś by mu się stało, prawdopodobnie przyjechałabym na miejsce. Jeżeli coś rzeczywiście się stanie, a ja już wtedy będę na miejscu, raczej nigdy nie dostanę pracy.
- Nie, nie jestem Twoim lekarzem – to zdanie było prawdziwe, chociaż okoliczności temu nie sprzyjały. Zacisnął wargi w cienką linię, kiedy zdał sobie sprawę, że jego twarz jest niebezpiecznie blisko mojej i jesteśmy o krok od pocałunku. Wyjrzałam przez ramię Harrego, dostrzegając energicznie machającego Louisa, który usilnie próbował zwrócić na siebie uwagę. Chciał coś powiedzieć, ale nie mogłam stwierdzić co dokładnie.
Kiepsko. W takim razie muszę postawić Ci jednego drinka– przejechał wargami wzdłuż mojego policzka, a ja pokiwałam energicznie głową jak skończona idiotka. Jest bardzo dobry w wymyślaniu tekstów na podryw, wypowiada się płynnie, tak jakby mieszanie dziewczynom w głowach nie sprawiało mu żadnego problemu. Nie dziwię się, że tyle panienek na niego leciało. Obserwowałam, jak odchodzi, wcześniej jednak puszczając mi perskie oczko. Odruchowo zerknęłam na Louisa, który rozchylał usta i oczy ze zdziwienia.
Oczywiście, przecież w ogóle mu się nie podobam! – zaczął mnie przedrzeźniać.
 - Boże, znajdź sobie dziewczynę! Zrób COKOLWIEK! – odkrzyknęłam. Po jego minie wywnioskowałam, że to nie jest coś, co ma ochotę teraz zrobić – Proszę? – zapytałam normalnym, spokojniejszym tonem. Skinął i zniknął gdzieś w tłumie. Kiedy straciłam go z oczu, Harry stanął przy mnie z paroma rodzajami alkoholu w dłoniach.

1 komentarz:

  1. Świetne, genialne, cudowne, poywające, fascynujące.... mogła bym tak wymieniać. Uwielbiam <3/ Mizu

    OdpowiedzUsuń