sobota, 17 maja 2014

Rozdział 11

POJAWIĄ SIĘ SCENY EROTYCZNE! :* 
W pokoju zapadła głucha cisza, a Louis otoczył mnie ramieniem. Opuszki jego palców zaczęły błądzić po mojej skórze uspokajająco. Chociaż nie chciałam, posłałam mężczyźnie uważne spojrzenie. Harry rozszerzył oczy tak bardzo, że przez chwilę bałam się, że lada moment mu wypadną. To idiotyczne, prawda? Nie odrywał rozwścieczonego wzroku od Rona.
Harry, ja nie wiedzia…
- Spierdalaj stąd – warknął przez zaciśnięte zęby. Nie musieliśmy długo czekać, Ron pośpiesznie opuścił pomieszczenie. Harry cały czas stał w tej samej pozycji. Odwróciłam głowę w kierunku Louisa, skupiając na nim całą swoją uwagę.
Wszystko w porządku? – wyszeptał. Skinęłam głową twierdząco. Tamten mężczyzna tylko złapał mnie za ramię, jednak  czułam, jakby zrobił coś o wiele gorszego. Sprawdziłam czy z wcześniej trzymaną w mocnym uścisku częścią ciała nic się nie stało, zanim zerknęłam w kierunku Harolda. Co prawda ściągnął rękawice bokserskie, ale wciąż miał na sobie krótkie, koszykarskie spodenki. Oddychał ciężko. Oczyścił gardło i przeczesał długimi palcami kręcone włosy.
Jak mi poszło?  - uśmiechnął się cierpko. Nie potrafiłam powstrzymać cichego chichotu. Dotychczas napięta atmosfera zamieniła się w całkiem przyjemną.
Fantastycznie! – wydusił z siebie Louis. Harry poklepał go przyjacielsko po plecach. Wstrzymałam oddech na chwilę, znowu był tak blisko mnie… To, co poczułam na jego widok  było intymne i konserwatywne jednocześnie. Dziwne. Sprawiał, że miałam ochotę ściągnąć z siebie ubranie, a jednocześnie pragnęłam poznać bliżej tego tajemniczego chłopaka z burzą loków. Zielone oczy Stylesa spoczęły na mnie, oczekując odpowiedzi. Przygryzłam dolną wargę, starając się sklecić coś, co by się nadawało.
Uważam, że poszło ci całkiem nieźle -  stwierdziłam. Zgrywanie wyluzowanej poszło mi całkiem nieźle, brawo Becca – Publiczność naprawdę…
Podjadę po Ciebie o dziesiątej – przerwał mi w połowie zdania. Rozchyliłam oczy  do rozmiarów spodków, kompletnie się nie spodziewałam. Louis uśmiechał się od ucha do ucha, prawdopodobnie wiedział, że prędzej czy później do tego dojdzie. Sprzedałam mu kuksańca, żeby się w końcu uspokoił.
Okej… - westchnęłam. Hazz zerknął na moje ramię.
Załóż dla mnie coś seksownego, proszę – mrugnął, zanim odwrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie. Nie zorientowałabym się, że otworzyłam usta, gdyby Louis mi ich nie zamknął.
Podejrzewam, że teraz mogę skreślić chińszczyznę z listy. Jest ósma trzydzieści. Odwiozę Cię do domu, żebyś mogła się przygotować – podążyłam za przyjacielem w kierunku wyjścia. Nie mogłam uwierzyć, że jednak miał rację. Oglądanie walki dodało mi kopa energii, ale bliskość Harrego sprawiła, że poczułam to coś przechodzące przez całe ciało.
***
Cześć, skarbie – wyszłam ze swojego apartamentu, odnajdując Harrego opartego nonszalancko o czarnego Range Rovera. Właśnie tak wyobrażałam sobie jego samochód. Pasował do charakteru i grubości portfela chłopaka.
Cześć – odpowiedziałam, nie potrafiąc powstrzymać rumieńców, które wkradły się na moje policzki kiedy otworzył mi drzwi przed nosem. Weszłam do środka i zapięłam pasy. Zajął miejsce po stronie kierowcy.
Powiew ciepłego wiatru wydostał się z lufciku pojazdu bruneta. Westchnęłam z ulgą, bo na dworze było przeraźliwie zimno. Miła odmiana.
Gdzie jedziemy? – zapytałam. Nie odpowiedział, ograniczył się tylko do wzruszenia ramionami. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Zastanawiałam się co takiego wymyślił na dzisiejsze spotkanie. Na pewno wywiezie mnie w cholerę daleko. Jego ogromne dłonie przesunęły się po skórzanym pokrowcu na kierownicy, kiedy przejechał przez pasy. Kilka razy przyłapał mnie na uważnym obserwowaniu, zawsze odwracałam głowę w przeciwną głowę zawstydzona.
Ledwo stłumiłam jęk, gdy przeniósł dłoń na moje udo, zataczając tam małe kółko kciukiem. Cały czas prowadził, wpatrując się uważnie w drogę, ale zadziorny uśmiech nie umknął mojej uwadze. Resztę drogę spędziliśmy w ciszy. Miałam wrażenie, że zaraz eksploduję przez jego zmysłowy  dotyk, zwłaszcza, że ubrałam dzisiaj obcisłą sukienkę.
Dojechaliśmy do restauracji po prawej stronie autostrady. Jeszcze nigdy tutaj nie byłam, a widok świątecznych lampek mnie zachwycił. Harry pomógł mi wysiąść z auta i zamknął je za sobą. Zostałam objęta w talii i razem weszliśmy do środka.
Dla dwóch osób – przemówił głęboko. Kobieta naprzeciwko skinęła głową, biorąc w ręce karty dań. Zasugerowała ruchem głowy, żebyśmy podążyli  za nią. Było ciemno, wszyscy ludzie wyglądali jak milion dolarów, a zapach najprawdopodobniej pysznego jedzenia roznosiło się po całym lokalu. Wizja spożycia posiłku w tak luksusowej knajpce przyprawiło mnie o zawrót głowy.
Usiądziesz w końcu? – zapytał niegrzecznie. Skupiłam na nim swoją uwagę, rumieniąc się kiedy odsunął moje krzesło. Wymamrotałam ciche przeprosiny i zajęłam miejsce. Usiadł naprzeciwko, nasze uda były bardzo blisko.
Jak twój nos? – przestudiowałam wzrokiem twarz Harrego. Roześmiał się i wzruszył ramionami lekceważąco.
Skoro mogę wyczuć Twoje perfumy, myślę że jest w porządku – przeszedł z normalnego tonu do szeptu. Byłam prawie pewna, że zrobił to, żeby brzmieć jeszcze bardziej uwodzicielsko niż zazwyczaj. Kurwa, podziałało.
Kelnerka stanęła przy naszym stoliku i przyjęła zamówienia, chwilę później powracając ze Sprite’m dla mnie. Jeżeli się dzisiaj upiję, to nie byłby ciekawy widok. Wszystkie rzeczy, które mogłabym powiedzieć Harremu podczas alkoholowego upojenia przeleciały mi przed oczami. Harry wziął zwykłą wodę, co skomentowałam delikatnym uśmiechem. Dobrze wiedzieć, że potrafi bawić się bez procentów. Poza tym, wybieranie wody zazwyczaj świadczy o posiadaniu czegoś takiego jak samokontrola.
Mam kolejną walkę w środę – wymamrotał, odwracając twarz w moim kierunku. Jego oczy pociemniały, pasując do czarnej koszulki, którą miał dzisiaj na sobie. Zorientowałam się, że znowu się na niego gapię, przez co prawie zapomniałam o udzieleniu odpowiedzi  – Chcę, żebyś przyszła – przeniósł dużą dłoń na moje udo. Tym razem nie potrafiłam powstrzymać westchnięcia.
- Pracuję rano – wytłumaczyłam, skrępowana sposobem, w jaki na mnie patrzył – To mój ostatni dzień… Nie chcę być zmęczona – wytłumaczyłamZacisnął palce na mojej skórze, zatrzymując spojrzenie na kelnerce, która przyniosła nasze jedzenie. Wyprostowałam się i posłałam jej pełen podziękowania uśmiech. Stek na talerzu prezentował się cudownie. Tak się złożyło, że Harry zamówił to samo co ja bez wcześniejszych konsultacji. Co za zbieg okoliczności…
Naprawdę chcę, żebyś przyszła. Tym razem bez Louisa – Harry nie miał nawet najmniejszego problemu z utrzymywaniem z kimś kontaktu wzrokowego. Zdążyłam się o tym przekonać.
Dlaczego?
- Tak jakbyś nie wiedziała… Powiedziałem, że całkiem Cię lubię – przygryzł dolną wargę, po czym przejechał koniuszkiem różowego języka po tym miejscu – Na pewno będziesz w domu przed ósmą. Idziesz – zadecydował. Wbił nóż w mięso i wsunął kawałek do ust, przeżuwając go szybko. Chyba był zirytowany.
Nie. Mówiłam, że nie mogę – chciałam zabrzmieć pewnie, ale głos mi drżał.
Becca – mruknął ostrzegawczo. Serce podskoczyło mi do gardło. Zaczynał się denerwować, a wizja rozwścieczonego Harrego wciąż przyprawiała mnie o dreszcze. Wywnioskowałam, że zwrócił uwagę na strach w moich oczach, bo natychmiast cofnął rękę – Proszę? -  mruknął z nadąsaną miną, nawet wygiął dolną wargę jak małe dziecko, które nie otrzymało ulubionej zabawki. Jego chwilowa niewinność trochę mnie zdekoncentrowała, ale szybko wzięłam się w garść.
Przewróciłam oczami, próbując skupić się na czymś innym. Myśl o magazynie, który nazwał mnie jego nowym skandalem niespodziewanie pojawiła się w mojej głowie. Idealna wymówka! – Gazety – wykrztusiłam z siebie. Zmarszczył brwi, chcąc żebym kontynuowała.
Z iloma kobietami spałeś? – odważyłam się zapytać,  a on odruchowo napiął mięśnie.
To stek bzdur, Rebecca! – otworzyłam usta, zdziwiona jego podniesionym tonem głosu – Jeżeli byłabyś tylko skandalem, prawdopodobnie ostro bym Cię teraz posuwał. Minęły prawie dwa tygodnie i zobacz gdzie jesteśmy! – syknął. Tym razem to ja się zdenerwowałam. Harry zaciskał dłonie w pięści i zwracał się do mnie w tak nieprzyjemny sposób, że nie potrafiłam powstrzymać dygotania całego ciała. Zdjęłam płaszcz z oparcia i wstałam z krzesła, przepychając się przez tłum ludzi w kierunku wyjścia. Usłyszałam tylko, jak ciska pieniędzmi na stół i rusza w moim kierunku.
Przecież nie możesz wrócić stąd sama do domu! – zawołał, ale go zignorowałam.
Znajdę kogoś, kto mnie podwiezie i nie jest takim palantem jak ty – odwróciłam się przez ramię, żeby móc na niego zerknąć. Kiedy ponownie ruszyłam przed siebie, Harry wciąż dreptał mi po piętach. Mnóstwo samochodów tędy przejeżdżało, na pewno natrafię na kogoś o dobrym sercu.
Palantem? Uważasz, że jestem palantem po tym, co powiedziałem?! – krzyknął. W jego głosie dało się wyczuć złość – Wsiadaj do pierdolonego samochodu, Becca – stał może centymetr ode mnie. Pokręciłam głową przecząco, zdając sobie sprawę, że nie potrafiłabym wykrztusić ani słowa. Nie byłam zdenerwowana, teraz byłam po prostu zestresowana  – Okej – westchnął. Myślałam, że odpuści. Nie zrobił tego. Oplótł mój nadgarstek palcami i przyciągnął do siebie. Jęknęłam niezadowolona, kiedy przewiesił mnie sobie przez ramię, oczywiście nie zapominając o zupełnie przypadkowym (tak, wyczujcie tą ironię)  zmacaniu mojego tyłka. Krzyknęłam i zaczęłam wierzgać nogami. Zgrywał niewzruszonego, zbliżając się nieubłaganie do samochodu.
Harry, proszę – wyszeptałam, zauważając, że przeszliśmy przez prawie cały parking. No cóż, to on przeszedł. Ze mną na rękach. Obserwowałam, jak otwiera drzwi od strony pasażera, chwilę później zostałam ostrożnie ułożona na skórzanym fotelu. Zapiął mój pas, a ja nawet nie próbowałam się sprzeciwić; nawet ułatwiłam mu zadanie, zamykając drzwi za sobą.  Doszłam do wniosku, że uciekanie byłoby idiotycznym pomysłem, skoro już mogę zyskać darmową podwózkę.
Odpalił samochód. Wyjrzałam przez okno, nie odzywając się ani słowem. Nie miałam mu nic do powiedzenia.
Droga powrotna była dwa razy dłuższa. Początek mojej ulicy mignął mi przed oczami, ale Harry najwidoczniej postanowił to zignorować. Zerknęłam zaskoczona w jego kierunku, próbując zrozumieć co wyrabia. Zgubił się? Nie, oczywiście, że nie. W końcu dorastał w tym mieście.
- Zostajesz u mnie na noc – zadecydował.
- Zawieź mnie do domu – odparowałamŚciągnął brwi zdenerwowany, najwidoczniej nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś mu odmawia.
Jeżeli zostaniesz ze mną, nie będziesz musiała przychodzić w środę – wzmocnił uścisk na kierownicy, kiedy wjechaliśmy na jego ulicę. Paparazzi siedzący na ganku jak na zawołanie zerwali się z miejsca, chyba czekali, aż wróci. Westchnęłam, wyczuwając kłopoty wiszące w powietrzu. Zrobiłabym wszystko, byleby tylko nie musieć oglądać kolejnej walki.
W porządku – mruknęłam cicho. Uśmiechnął się pod nosem. Oślepił mnie błysk fleszy, jeszcze zanim zdążyłam wyjść z samochodu.
Jego dłoń odszukały moją, splatając nasze palce tak jakby nic złego się wcześniej nie stało. Trzymał mnie blisko siebie i razem przecisnęliśmy się przez tłum reporterów. Zadawali pytania, krzyczeli, ale Harry ich ignorował. Jeden z nich nawet zapytał, jak mam na imię, ale postanowiłam zachować się tak samo jak Styles. Dojście do drzwi nie zajęło dużo czasu. Weszliśmy do środka jego apartamentu. Wstrzymałam oddech na widok szarych kafelek na podłodze,  białych ścian i wiszących, pozbawionych emocji obrazów. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie mieszkanie Harrego.
Zsunęłam ze stóp buty, tuż obok sneakersów chłopaka. Z jakiegoś powodu trzęsły mi się ręce. Rozejrzałam się dookoła, ale już go przy mnie nie było. Korzystając z chwili samotności, rozejrzałam się dookoła. Naprzeciwko drzwi była piękna kuchnia, obok ogromny salon. Odniosłam wrażenie, że nikt tutaj nie mieszka. Wszystko nienaruszone i idealne.
Podążyłam za dźwiękiem głośnego zamykania szafek. Pchnęłam drzwi od sypialni, prawdopodobnie należącej do niego. Ten pokój stanowił całkowite przeciwieństwo innych. Musiał spędzać czas tylko tutaj, śpiąc albo posuwając swoje nowe „skandale”. Przygryzłam dolną wargę, wiedząc, że na własne życzenie zaczynam się denerwować.
Domyślam się, że nie będziesz spała w tej sukience – mruknął, rzucając ciemną koszulkę i bokserki w tym samym kolorze na łóżko. Zaczęłam  obserwować swoje paznokcie, próbując wymyślić sposób na wycofanie się z tego idiotycznego pomysłu. Ale nie mogłam. To nie jest możliwe. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, jak niekomfortowo bym się czuła z ciałem uwięzionym w materiale małej czarnej.
Dzięki – przerwałam krępującą ciszę, sięgając po ubrania. Odwróciłam się do niego tyłem i odpięłam zamek sukienki. Zupełnie niespodziewanie odwrócił się na pięcie i po prostu wyszedł, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Odetchnęłam z ulgą, czując się o wiele pewniej, kiedy nie musiałam przebierać się z Harrym w jednym pokoju. Zdjęłam z siebie przylegającą część garderoby i wciągnęłam przez głowę za dużą o kilka rozmiarów koszulkę. Odruchowo przytknęłam kołnierzyk do nosa, wąchając przesiąkniętą jego zapachem tkaninę.  Ubrałam również jego bokserki, a kiedy biała gumka od nich uderzyła mnie w brzuch, zachichotałam rozbawiona. Dlaczego do cholery w ogóle tutaj byłam? Jeżeli myślał, że pomiędzy nami do czegoś dojdzie, był w ogromnym błędzie.
- Becca? – rozchyliłam oczy ze zdziwienia na widok Harrego w dresach. Uśmiechnął się pod nosem i odważył wejść głębiej. Omiótł pożądliwym spojrzeniem moją sylwetkę. Pomniejszył odległość pomiędzy naszymi ciałami praktycznie do zera. Zamknął mnie w mocnym uścisku i przyciągnął do swojej klatki piersiowej – Przepraszam – mruknął,  unosząc palcami mój podbródek. Mruknęłam coś niezrozumiale pod nosem i opuściłam go z powrotem, skrępowana intensywnością jego spojrzenia. Wyglądał na skruszonego, ale nie miałam pojęcia co odpowiedzieć – Wybacz mi, kochanie? – zapytał. Przełknęłam głośno ślinę. Nie mogłam wybaczyć mu ot tak, to z całą pewnością popsułoby zaplanowany od samego początku do końca plan Harrego.
Wziął moje westchnięcie za odpowiedź. Dłonie chłopaka wylądowały na moich plecach. Wciągnęłam głęboko do płuc zapach jego perfum. Muszę przyznać, miał gust, jeśli chodzi o dobór zapachów. Nie sądziłam, że ludzkie ciała mogą być tak blisko. Moje fantazje powoli się spełniały,   ale nie miałam wystarczająco dużo odwagi, żeby wziąć sprawy w swoje ręce.
Zaraz Cię pocałuję – przemówił odważnie. Z jakiegoś powodu na to czekałam. Starałam się zignorować kołaczące serce i ledwo zauważalnie pokręciłam głową. Nie mogłam tego z nim zrobić, nie po tym jak mnie potraktował. Nie wspominając już o piątkowym wieczorze…
N-nie  sądzę… - przerwał mi w połowie zdania. Jego usta wylądowały w kąciku mojej buzi, pozostawiając tam delikatny, powolny pocałunek. Ruchy Harrego odebrały mi dech w piersi. Trącił mnie nosem, zmuszając do obrócenia głowy w bok. Później mogłam poczuć wilgotny język kędzierzawego na swojej szczęce, torujący sobie drogę do moich warg. Zadrżałam, czując znajome mrowienie w podbrzuszu. Odniosłam wrażenie, że doskonale wie co robi. Złapał mnie za biodra, a jego usta w końcu odnalazły te należące do mnie. Jęknęłam, kompletnie tego nie kontrolując. Pogłębił pocałunek, zasysając górną wargę. 
Do góry – poinstruował. Oplotłam go nogami w pasie i zostałam przeniesiona na łóżko. Uderzyłam plecami o miękki materac. Ogromne dłonie dwudziestolatka zahaczyły o moje piersi. Nie potrafiłam powstrzymać głośnego jęku, było mi po prostu za dobrze. Podwinął materiał koszulki, podciągając go mniej więcej do połowy mojego brzucha. Wyobrażenie tego, do czego za chwilę dojdzie jednocześnie mnie podniecało  i przerażało.
Poczułam, jak jego męskość twardnieje. Dopiero to pozwoliło mi zrozumieć, co tak naprawdę się dzieje. Posłałam brunetowi zdezorientowane spojrzenie. 
Obróć się – skinęłam głową w ramach potwierdzenia. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeżeli znajdujesz się w towarzystwie osoby, która naprawdę Ci się podoba, czujesz przysłowiowe motylki w brzuchu. No cóż, przebywając z Harrym, czułam owe motylki nie tylko w brzuchu, ale dosłownie wszędzie.
Gdy nie przemieściłam się wystarczająco szybko, dłonie Harry'ego ścisnęły moje biodra tuż przed tym, jak obrócił mnie w taki sposób, abym usiadła mu na kolanach. Jęk wydobył się z jego ust kiedy rozsiadłam się na nim wygodnie. Przeczesał palcami moje włosy, sprawiając, że te opadły na moje prawe ramię, natomiast podbródek oparł o lewe. Ręce Harry’ego odnalazły gumkę od należących do niego bokserek, które nosiłam i drażniąc się ze mną, powoli je opuszczał.
Mniej niż godzinę temu groziłam mu, że go zostawię i znajdę sobie podwózkę. Nie rozumiem co się ze mną dzieje w tej chwili, lecz sposób w jaki jego palce dotykają mojego ciała, jest czymś co sprawia, że nie mogę sobie tego odpuścić. Zachichotałam cicho, kiedy jego loki połaskotały moje ucho, po czym zwróciłam swoją głowę ku niemu. Wówczas jego usta pozostawiły małe pocałunki tuż pod moim lewym uchem, zaś gęsia skórka pojawiła się na odkrytej skórze, gdy opuszkami palców wodził po wewnętrznej stronie mojego uda.
-Chcesz tego, Becca? - zapytał, a ja skinęłam głową nie będąc w stanie złożyć spójnego zdania. - Odpowiedz mi - zażądał, oplatając ramieniem mój brzuch, tym samym mnie unieruchamiając.
Tak, chcę tego- odezwałam się, dysząc ciężko. Jego klatka piersiowa zadrżała pod wpływem krótkiego śmiechu.
Przymknęłam oczy, czując jak zatacza kręgi palcami na cienkim materiale moich majtek. Następnie zaczął delikatnie ssać miejsce gdzie jego zbyt duża koszulka zsunęła się z mojego ramienia.
Stajesz się mokra- te słowa niezwykle mnie podniecały. Nie mogłam mówić w tej chwili, byłam zbyt zaskoczona tym, że ktoś dotyka mnie w ten sposób i że to Harry jest właśnie tą osobą, z którą miałam to zrobić.
Wyswobodził mnie ze swojego uścisku, pomagając sobie drugą ręką, aby ściągnąć dolną część mojej bielizny.
Jego palce zapoznawały się z moim ciałem, wyzwalając we mnie podniecenie. Poczułam jak jego męskość sztywnieje jeszcze bardziej i nie mogłam zrozumieć dlaczego on to robi. Przecież moglibyśmy zaspokoić się w inny sposób.
-Kurwa- mruknął, wsuwając we mnie palec wskazujący, bez żadnego zawahania. Westchnęłam w odpowiedzi na jego nagłe działanie, a następnie wymsknęło mi się jego imię, kiedy próbowałam złapać oddech. Przeniósł lewą rękę na moje piersi, ściskając je w ten sam sposób, jak robił to kilka chwil wcześniej. Nie mogłam w to uwierzyć jak mało czasu zajęło mi, by wręcz rozpływać się w jego ramionach.
Westchnęłam raz jeszcze, w chwili, gdy wsunął we mnie kolejny palec. Zgiął je we mnie i wówczas na jego twarzy pojawił się porozumiewawczy uśmiech, dostrzegając moją reakcję na to, co robi. Moje serce biło z zawrotną prędkością. Czułam, że moja kobiecość zaczyna się zacieśniać, gdy on w dalszym ciągu przesuwał we mnie swoje długie i smukłe palce. Pocałował mój kark, poruszając jednocześnie biodrami tuż przy moich pośladkach, aby również się zaspokoić. Ta cała sytuacja sprawiała, że pragnęłam dalszych doznań
- Trzeci? -  zapytał i gdybym była w stanie powiedziałabym, że tak. On jednak nie czekał na moją odpowiedź tylko włożył kolejny palec, a to wyraźnie było zbyt wiele dla mojego ciała. Rozluźniałam się dopiero po kilku chwilach, podczas gdy on odetchnął głęboko w triumfie.
 Nie czułam swoich nóg, ani nie potrafiłam normalnie oddychać. W końcu Harry przeniósł swój palec wskazujący i włożył go do moich ust, abym skosztowała własnego smaku. Następnie obrócił mnie lekko na swych kolanach, pozwalając, aby nasze spojrzenie się ze sobą spotkały. Utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, teraz już ssąc delikatnie swojego palca, aby się ze mną podrażnić. - Powinnaś wziąć prysznic. Pomogę ci -  Jego duże dłonie delikatnie zmusiły mnie do tego, abym z niego zeszła. Dzięki temu mogłam obserwować go w zachwycie jak wstał z łóżka w poszukiwaniu swojego ręcznika.

środa, 14 maja 2014

Rozdział 10

BECCA P.O.V                                              
Moje ręce powędrowały w kierunku zapięcia kurtki. Chociaż weszłam do środka już jakiś czas temu, wciąż było mi zimno i nie mogłam nic na to poradzić. Postanowiłam wybrać się do banku i teraz żałowałam każdego oddechu. Szybko zsunęłam  ze stóp przemoczone buty, a wilgotne skarpetki zrzuciłam na podłogę. Jęknęłam cicho, kiedy bosymi nogami dotknęłam drewnianej podłogi w swoim apartamencie.
Kiedy miałam zamiar zdjąć koszulkę (również przemoczoną), rozległo się głośne pukanie. Porzuciłam wcześniej wykonywane czynności i skierowałam się do drzwi. Jakiś czas temu zepsułam wizjer, więc jeżeli ktoś chce mnie okraść, wtedy no cóż… Nie przejęłam się tym zbytnio, sobotni poranek spędziłam prawie zamarzając. Naprawdę miałam większe zmartwienia. Zamarłam z palcami zaciśniętymi na klamce, kiedy ujrzałam Harrego, opierającego się nonszalancko o framugę. Jego malinowe usta wygięły się w zawadiackim uśmiechu, po czym przygryzł dolną wargę białymi zębami.
Cześć, skarbie – jego głos brzmiał jeszcze seksowniej, niż ostatniej nocy. Myśli o tym przez co musiałam przez niego przejść rozpłynęły się w powietrzu na widok seksownej postawy Harolda.
 - Cześć – zerknęłam w dół. Przez materiał bluzki prześwitywał czerwony stanik, lepiej być chyba nie mogło. Oczy Harrego podążyły za moimi, a uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. Odruchowo skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, żeby nie dać mu tej satysfakcji.
Mogę wejść? – zapytał. Nie wiedziałam co zrobić, dlatego zeszłam chłopakowi z drogi, pozwalając wsunąć się do środka. Co jest ze mną nie tak? Po tych wszystkich filmach wideo, które obejrzałam w podstawówce o nieznajomych zdecydowałam się wpuścić go do swojego apartamentu? Dlaczego do cholery w ogóle powiedziałam mu gdzie mieszkam?
Podeszwy jego butów uderzały o podłogę. Zanim splótł palce u rąk, odłożył czarną torbę na ziemię. Knykcie Harrego nie były już tak poobijane jak ostatniej nocy. Uśmiechnęłam się widząc, że powoli dochodzi do siebie.
Pójdę się przebrać – mruknęłam. Kiwnął głową w ramach potwierdzenia i zajął miejsce na kanapie, posyłając mi zawadiacki uśmiech. Odwróciłam się na pięcie i kiedy upewniłam się, że zamknęłam za sobą drzwi ściągnęłam przez głowę luźną koszulkę. Na jej miejscu pojawił się różowy sweter z długim rękawem z dekoltem w serek. Zdecydowałam się również założyć dresy, obcisłe jeansy potrafią być niewygodne.
Co on tutaj robi? Dlaczego aż tak się denerwuję? Przecież nie mam żadnych powodów… Jest zwykłym chłopcem. Nie, wróć. Jest mężczyzną. Seksownym, atrakcyjnym i intrygującym mężczyzną, którego nie potrafiłam wyrzucić ze swojej głowy. Zanim  rozmyślenia na jego temat całkowicie mnie pochłonęły, postanowiłam wrócić do salonu. Kiedy już to zrobiłam, kucał odwrócony tyłem, a  dłonie Harrego przesuwały się po mojej kolekcji filmów.
Um… - bąknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę, ale nie zareagował. Jego loczki podskoczyły w górę, kiedy się roześmiał. Wyciągnął cienką płytę, a ja odruchowo wywróciłam oczami. Najwidoczniej świetnie się bawił, trzymając dłoniach kasetę z zakończenia mojego liceum. Odłożył ją z powrotem na miejsce i odwrócił się przodem do mnie.
Całkiem Cię lubię, Becca – oznajmił bez ogródek. Moje policzki przybrały barwę dorodnego pomidora. Cholera, on jest taki atrakcyjny… I zamiast posuwać łatwe cizie, siedzi ze mną. W moim apartamencie.
Dlaczego tutaj jesteś? – z jakiegoś powodu, pewność siebie, którą wręcz promieniowałam w szpitalu nagle wyparowała. Widok Harrego naprzeciwko mnie, a nie w białym, sterylnym łóżku sprawił, że nie potrafiłam zebrać myśli w jedną całość.
- Nie mogłem dotrzeć do siebie – zaczął rozpinać kurtkę. Niebieska, luźna czapka w jego kieszeni mignęła mi przed oczami. Kurwa, prawdopodobnie wygląda gorąco w beanie. Domyśliłam się, że zostanie jeszcze na chwilę.
Och? – zapytałam, wyciągając rękę w jego kierunku, żeby odebrać część garderoby. Ostrożnie podał mi materiał, a ja odłożyłam go na wieszak. Kurtka Harrego Stylesa wisi u mnie w przedpokoju. Co się dzieje?
Reporterzy są na zewnątrz – westchnął ciężko – Wtedy przypomniałem sobie o Twoim apartamencie.
- Zauważyłam – zaśmiałam się, a on zaczął rozpinać czarną torbę. Zwróciłam uwagę na taśmę medyczną w środku i przepaskę, zanim wyciągnął z niej coś, co wyglądało jak magazyn.
- Jesteśmy na okładce – wyciągnął gazetę w moim kierunku. Zmarszczyłam brwi, odbierając od niego plik kartek. Zeskanowałam uważnym spojrzeniem olbrzymią czcionkę, wyczytując, że jestem nowym skandalem Harrego. Nowym? Jak dużo kobiet musiało się z tym zmagać? Przełknęłam głośno ślinę, oddając mu magazyn. Hazz westchnął głęboko i  zapiął z powrotem torbę. Domyśliłam się, że zabiera ją ze sobą na siłownię. Może dopiero co z niej wyszedł?
Powinnaś przyjść z Louisem w poniedziałek – stał teraz niebezpiecznie blisko, pomniejszając odległość pomiędzy naszymi ciałami z każdym wypowiedzianym słowem. Atmosfera w pokoju z niezręcznej zmieniła się w niewiarygodnie gorącą w przeciągu kilku sekund.
J-ja… Nie wiem – odpowiedziałam cicho. Serio, Becca? Czy ty właśnie się zająknęłaś? Co ten chłopak ze mną wyprawia?
Po raz kolejny wyobraziłam sobie Harrego nade mną. Przyciągnął moje biodra do siebie i jęknął prosto w moją szyję. Musiałam przygryźć dolną wargę, żeby powstrzymać się od rozpoczęcia fantazjowania. Musiałam oszaleć. Nawet nie zorientowałam się, kiedy jego palec wskazujący wylądował na moim podbródku, unosząc go w górę. Obserwowałam, jak język Stylesa przejeżdża po górnej wardze; zielone oczy wpatrywały się prosto w te należące do mnie. Nie zdążyłam również zareagować, gdy zostałam przyciągnięta bliżej.  Zaczął masować moje plecy, żebym przestała się w końcu wyrywać i szarpać.
Wiem, że też to czujesz – wciągnęłam głęboko do płuc zapach jego miętowego oddechu. Serce biło mi tak mocno, że miałam wrażenie, że za chwilę wyskoczy mi z piersi. Zamknęłam oczy, a on dosłownie zmiażdżył moje wargi w namiętnym pocałunku. Zastygłam w bezruchu, zaciskając palce na koszulce chłopaka. Nie, to nie jest poprawne. Jesteśmy w moim apartamencie, a on wywołuje skandale na prawo i lewo!
Wykrzywił usta w grymasie, kiedy go od siebie odepchnęłam. Szybko zastąpił grymas zawadiackim uśmiechem, przemieszczając duże dłonie na moje pośladki. Przewróciłam oczami z irytacją i zmieniłam ich miejsce, uderzając go nimi w brzuch.
Cóż, to było przyjemne – roześmiał się rozbawiony – Teraz przyjdziesz? – zapytał ponownie, ale nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Wciąż czułam jego wargi na swoich i nie potrafiłam stwierdzić czy chcę, żeby pocałował mnie ponownie.
Taa – odetchnęłam. Powiedzmy sobie szczerze, Louis prawdopodobnie mnie tam zaciągnie.
Nie potrafiłam go zrozumieć. Był taki pewny siebie. A gdybym go spławiła? Co by się stało? Domyśliłam się, że przedtem żadna dziewczyna nie dała mu kosza, przez co poczułam nieprzyjemny uścisk w żołądku. Myśli o mnie jako o kolejnej pannie do pieprzenia.
Masz plany na dzisiaj? – miałam ochotę go wyśmiać. Nie pamiętał co się stało wczoraj?
Tak – skłamałam.
Hm, co robisz? – zorientowałam się, że chce się ze mną trochę podroczyć. Naprawdę ma o mnie takie złe zdanie i uważa, że nie mam gdzie się podziać w sobotni wieczór?
-  Louis i ja… Um, zaplanowaliśmy coś razem – przygryzłam dolną wargę, skupiając uwagę na jego butach. Były znoszone, zauważyłam nawet małą dziurę w miejscu, gdzie kończyły się palce Harrego.
Okey. Nie mogę się doczekać naszego spotkania w poniedziałek, skarbie – przyciągnął mnie do siebie ponownie. Przez chwilę pomyślałam, że znowu chce mnie pocałować. Zamiast tego złożył czułego buziaka na samym środku mojego policzka. Potem mogłam usłyszeć tylko odgłosy cichnących kroków.
W co ja się wpakowałam?
***
ON CO?! – krzyknął Louis do telefonu. Nie mogłam powstrzymać głośnego śmiechu. Wysłałam mu wiadomość, żeby zadzwonił jak najszybciej będzie mógł i proszę, rozmawiamy, podczas gdy ja wpychałam w siebie już drugą paczkę serowych Cheetosów.
- Przyszedł do mojego apartamentu i mnie pocałował, przysięgam! Tylko po to przyszedł – rozłożyłam się wygodniej na kanapie  i włączyłam telewizor. Niedługo zacznie się The Walking Dead, nie mogę opuścić kolejnego odcinka.
Łał… A ja głupi myślałem, że z nami skończył – zachichotał jak mała dziewczynka. Po drugiej stronie linii rozległo się odgłos zbliżony do dzikiej gęsi. Wzdrygnęłam się, a Lou głośno przeklął. Kiedy się śmiał, potrafił wydawać z siebie naprawdę dziwne dźwięki.
Powiedziałam mu też, że przyjdę obejrzeć jego walkę w poniedziałek. Powinno byś fajnie – upewniłam się, że Louis wyczuje sarkazm w moim głosie przy wypowiadaniu ostatniej partii.
Dobrze! Myślałem, że będę musiał iść sam – wiedziałam, że nie kłamał. Louis był moim jedynym przyjacielem odkąd pamiętałam, działało to również w drugą stronę. Oczywiście, mieliśmy parę bliskich relacji z innymi ludźmi, ale żadna z nich nie przetrwała tak długo, jak nasza przyjaźń. Tylko jedna rzeczywiście przetrwała. Liam, z którym kiedyś się umawiałam. Rozdziewiczył mnie, kiedy miałam szesnaście lat i domyślam się, że to właśnie przez niego fantazjuję o Harrym. Liam był tylko początkiem mojego puszczalskiego życia na ostatnim roku, po tym jak dramatycznie ze sobą zerwaliśmy.
Zabierasz mnie potem na obiad. Muszę zostać za to wynagrodzona – oznajmiłam z cichym śmiechem, a on zrobił to samo.
Cóż, dobrze. Ale tylko jeżeli Harry mi Ciebie nie ukradnie – wyczułam, jak szczerzy się zawadiacko, nawet jeżeli rozmawialiśmy przez telefon.
Przestań, dobra? Prawdopodobnie robi to z wszystkimi kobietami – stwierdziłam z kwaśną miną – Nic dla mnie nie znaczy – westchnęłam, próbując przekonać do tego samą siebie.
Ale… Czy on na pewno nic dla mnie nie znaczy?