środa, 14 maja 2014

Rozdział 10

BECCA P.O.V                                              
Moje ręce powędrowały w kierunku zapięcia kurtki. Chociaż weszłam do środka już jakiś czas temu, wciąż było mi zimno i nie mogłam nic na to poradzić. Postanowiłam wybrać się do banku i teraz żałowałam każdego oddechu. Szybko zsunęłam  ze stóp przemoczone buty, a wilgotne skarpetki zrzuciłam na podłogę. Jęknęłam cicho, kiedy bosymi nogami dotknęłam drewnianej podłogi w swoim apartamencie.
Kiedy miałam zamiar zdjąć koszulkę (również przemoczoną), rozległo się głośne pukanie. Porzuciłam wcześniej wykonywane czynności i skierowałam się do drzwi. Jakiś czas temu zepsułam wizjer, więc jeżeli ktoś chce mnie okraść, wtedy no cóż… Nie przejęłam się tym zbytnio, sobotni poranek spędziłam prawie zamarzając. Naprawdę miałam większe zmartwienia. Zamarłam z palcami zaciśniętymi na klamce, kiedy ujrzałam Harrego, opierającego się nonszalancko o framugę. Jego malinowe usta wygięły się w zawadiackim uśmiechu, po czym przygryzł dolną wargę białymi zębami.
Cześć, skarbie – jego głos brzmiał jeszcze seksowniej, niż ostatniej nocy. Myśli o tym przez co musiałam przez niego przejść rozpłynęły się w powietrzu na widok seksownej postawy Harolda.
 - Cześć – zerknęłam w dół. Przez materiał bluzki prześwitywał czerwony stanik, lepiej być chyba nie mogło. Oczy Harrego podążyły za moimi, a uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. Odruchowo skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, żeby nie dać mu tej satysfakcji.
Mogę wejść? – zapytał. Nie wiedziałam co zrobić, dlatego zeszłam chłopakowi z drogi, pozwalając wsunąć się do środka. Co jest ze mną nie tak? Po tych wszystkich filmach wideo, które obejrzałam w podstawówce o nieznajomych zdecydowałam się wpuścić go do swojego apartamentu? Dlaczego do cholery w ogóle powiedziałam mu gdzie mieszkam?
Podeszwy jego butów uderzały o podłogę. Zanim splótł palce u rąk, odłożył czarną torbę na ziemię. Knykcie Harrego nie były już tak poobijane jak ostatniej nocy. Uśmiechnęłam się widząc, że powoli dochodzi do siebie.
Pójdę się przebrać – mruknęłam. Kiwnął głową w ramach potwierdzenia i zajął miejsce na kanapie, posyłając mi zawadiacki uśmiech. Odwróciłam się na pięcie i kiedy upewniłam się, że zamknęłam za sobą drzwi ściągnęłam przez głowę luźną koszulkę. Na jej miejscu pojawił się różowy sweter z długim rękawem z dekoltem w serek. Zdecydowałam się również założyć dresy, obcisłe jeansy potrafią być niewygodne.
Co on tutaj robi? Dlaczego aż tak się denerwuję? Przecież nie mam żadnych powodów… Jest zwykłym chłopcem. Nie, wróć. Jest mężczyzną. Seksownym, atrakcyjnym i intrygującym mężczyzną, którego nie potrafiłam wyrzucić ze swojej głowy. Zanim  rozmyślenia na jego temat całkowicie mnie pochłonęły, postanowiłam wrócić do salonu. Kiedy już to zrobiłam, kucał odwrócony tyłem, a  dłonie Harrego przesuwały się po mojej kolekcji filmów.
Um… - bąknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę, ale nie zareagował. Jego loczki podskoczyły w górę, kiedy się roześmiał. Wyciągnął cienką płytę, a ja odruchowo wywróciłam oczami. Najwidoczniej świetnie się bawił, trzymając dłoniach kasetę z zakończenia mojego liceum. Odłożył ją z powrotem na miejsce i odwrócił się przodem do mnie.
Całkiem Cię lubię, Becca – oznajmił bez ogródek. Moje policzki przybrały barwę dorodnego pomidora. Cholera, on jest taki atrakcyjny… I zamiast posuwać łatwe cizie, siedzi ze mną. W moim apartamencie.
Dlaczego tutaj jesteś? – z jakiegoś powodu, pewność siebie, którą wręcz promieniowałam w szpitalu nagle wyparowała. Widok Harrego naprzeciwko mnie, a nie w białym, sterylnym łóżku sprawił, że nie potrafiłam zebrać myśli w jedną całość.
- Nie mogłem dotrzeć do siebie – zaczął rozpinać kurtkę. Niebieska, luźna czapka w jego kieszeni mignęła mi przed oczami. Kurwa, prawdopodobnie wygląda gorąco w beanie. Domyśliłam się, że zostanie jeszcze na chwilę.
Och? – zapytałam, wyciągając rękę w jego kierunku, żeby odebrać część garderoby. Ostrożnie podał mi materiał, a ja odłożyłam go na wieszak. Kurtka Harrego Stylesa wisi u mnie w przedpokoju. Co się dzieje?
Reporterzy są na zewnątrz – westchnął ciężko – Wtedy przypomniałem sobie o Twoim apartamencie.
- Zauważyłam – zaśmiałam się, a on zaczął rozpinać czarną torbę. Zwróciłam uwagę na taśmę medyczną w środku i przepaskę, zanim wyciągnął z niej coś, co wyglądało jak magazyn.
- Jesteśmy na okładce – wyciągnął gazetę w moim kierunku. Zmarszczyłam brwi, odbierając od niego plik kartek. Zeskanowałam uważnym spojrzeniem olbrzymią czcionkę, wyczytując, że jestem nowym skandalem Harrego. Nowym? Jak dużo kobiet musiało się z tym zmagać? Przełknęłam głośno ślinę, oddając mu magazyn. Hazz westchnął głęboko i  zapiął z powrotem torbę. Domyśliłam się, że zabiera ją ze sobą na siłownię. Może dopiero co z niej wyszedł?
Powinnaś przyjść z Louisem w poniedziałek – stał teraz niebezpiecznie blisko, pomniejszając odległość pomiędzy naszymi ciałami z każdym wypowiedzianym słowem. Atmosfera w pokoju z niezręcznej zmieniła się w niewiarygodnie gorącą w przeciągu kilku sekund.
J-ja… Nie wiem – odpowiedziałam cicho. Serio, Becca? Czy ty właśnie się zająknęłaś? Co ten chłopak ze mną wyprawia?
Po raz kolejny wyobraziłam sobie Harrego nade mną. Przyciągnął moje biodra do siebie i jęknął prosto w moją szyję. Musiałam przygryźć dolną wargę, żeby powstrzymać się od rozpoczęcia fantazjowania. Musiałam oszaleć. Nawet nie zorientowałam się, kiedy jego palec wskazujący wylądował na moim podbródku, unosząc go w górę. Obserwowałam, jak język Stylesa przejeżdża po górnej wardze; zielone oczy wpatrywały się prosto w te należące do mnie. Nie zdążyłam również zareagować, gdy zostałam przyciągnięta bliżej.  Zaczął masować moje plecy, żebym przestała się w końcu wyrywać i szarpać.
Wiem, że też to czujesz – wciągnęłam głęboko do płuc zapach jego miętowego oddechu. Serce biło mi tak mocno, że miałam wrażenie, że za chwilę wyskoczy mi z piersi. Zamknęłam oczy, a on dosłownie zmiażdżył moje wargi w namiętnym pocałunku. Zastygłam w bezruchu, zaciskając palce na koszulce chłopaka. Nie, to nie jest poprawne. Jesteśmy w moim apartamencie, a on wywołuje skandale na prawo i lewo!
Wykrzywił usta w grymasie, kiedy go od siebie odepchnęłam. Szybko zastąpił grymas zawadiackim uśmiechem, przemieszczając duże dłonie na moje pośladki. Przewróciłam oczami z irytacją i zmieniłam ich miejsce, uderzając go nimi w brzuch.
Cóż, to było przyjemne – roześmiał się rozbawiony – Teraz przyjdziesz? – zapytał ponownie, ale nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Wciąż czułam jego wargi na swoich i nie potrafiłam stwierdzić czy chcę, żeby pocałował mnie ponownie.
Taa – odetchnęłam. Powiedzmy sobie szczerze, Louis prawdopodobnie mnie tam zaciągnie.
Nie potrafiłam go zrozumieć. Był taki pewny siebie. A gdybym go spławiła? Co by się stało? Domyśliłam się, że przedtem żadna dziewczyna nie dała mu kosza, przez co poczułam nieprzyjemny uścisk w żołądku. Myśli o mnie jako o kolejnej pannie do pieprzenia.
Masz plany na dzisiaj? – miałam ochotę go wyśmiać. Nie pamiętał co się stało wczoraj?
Tak – skłamałam.
Hm, co robisz? – zorientowałam się, że chce się ze mną trochę podroczyć. Naprawdę ma o mnie takie złe zdanie i uważa, że nie mam gdzie się podziać w sobotni wieczór?
-  Louis i ja… Um, zaplanowaliśmy coś razem – przygryzłam dolną wargę, skupiając uwagę na jego butach. Były znoszone, zauważyłam nawet małą dziurę w miejscu, gdzie kończyły się palce Harrego.
Okey. Nie mogę się doczekać naszego spotkania w poniedziałek, skarbie – przyciągnął mnie do siebie ponownie. Przez chwilę pomyślałam, że znowu chce mnie pocałować. Zamiast tego złożył czułego buziaka na samym środku mojego policzka. Potem mogłam usłyszeć tylko odgłosy cichnących kroków.
W co ja się wpakowałam?
***
ON CO?! – krzyknął Louis do telefonu. Nie mogłam powstrzymać głośnego śmiechu. Wysłałam mu wiadomość, żeby zadzwonił jak najszybciej będzie mógł i proszę, rozmawiamy, podczas gdy ja wpychałam w siebie już drugą paczkę serowych Cheetosów.
- Przyszedł do mojego apartamentu i mnie pocałował, przysięgam! Tylko po to przyszedł – rozłożyłam się wygodniej na kanapie  i włączyłam telewizor. Niedługo zacznie się The Walking Dead, nie mogę opuścić kolejnego odcinka.
Łał… A ja głupi myślałem, że z nami skończył – zachichotał jak mała dziewczynka. Po drugiej stronie linii rozległo się odgłos zbliżony do dzikiej gęsi. Wzdrygnęłam się, a Lou głośno przeklął. Kiedy się śmiał, potrafił wydawać z siebie naprawdę dziwne dźwięki.
Powiedziałam mu też, że przyjdę obejrzeć jego walkę w poniedziałek. Powinno byś fajnie – upewniłam się, że Louis wyczuje sarkazm w moim głosie przy wypowiadaniu ostatniej partii.
Dobrze! Myślałem, że będę musiał iść sam – wiedziałam, że nie kłamał. Louis był moim jedynym przyjacielem odkąd pamiętałam, działało to również w drugą stronę. Oczywiście, mieliśmy parę bliskich relacji z innymi ludźmi, ale żadna z nich nie przetrwała tak długo, jak nasza przyjaźń. Tylko jedna rzeczywiście przetrwała. Liam, z którym kiedyś się umawiałam. Rozdziewiczył mnie, kiedy miałam szesnaście lat i domyślam się, że to właśnie przez niego fantazjuję o Harrym. Liam był tylko początkiem mojego puszczalskiego życia na ostatnim roku, po tym jak dramatycznie ze sobą zerwaliśmy.
Zabierasz mnie potem na obiad. Muszę zostać za to wynagrodzona – oznajmiłam z cichym śmiechem, a on zrobił to samo.
Cóż, dobrze. Ale tylko jeżeli Harry mi Ciebie nie ukradnie – wyczułam, jak szczerzy się zawadiacko, nawet jeżeli rozmawialiśmy przez telefon.
Przestań, dobra? Prawdopodobnie robi to z wszystkimi kobietami – stwierdziłam z kwaśną miną – Nic dla mnie nie znaczy – westchnęłam, próbując przekonać do tego samą siebie.
Ale… Czy on na pewno nic dla mnie nie znaczy?

2 komentarze:

  1. Jak milo jest w końcu nowy.Nie moglam sie doczekac :) Czekam na nn! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie, już nie mogłam się doczekać! Świetny ;* czekam na nexta x

    OdpowiedzUsuń