piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 3.

Ponownie ruszyłam w kierunku windy i zerknęłam na drogi zegarek na swoim nadgarstku. Wskazówki wskazywały godzinę piątą. Ugh, dzisiejszy dzień dłużył się w nieskończoność. Poza tym, chyba oszalałam. Spędzałam tutaj tyle czasu, nie dostając nic w zamian – żadnego wynagrodzenia pieniężnego, żadnego uznania wśród znajomych. Inne dziewczyny, które brały udział w projekcie bardzo rzadko pojawiały się w szpitalu.  Nie zamierzałam iść w ich ślady, bo to moja jedyna szansa do realizowania samej siebie i osiągnięcia upragnionego  doświadczenia. Niestety, nie każdy może zostać sławny i nie każdy może być ukazywany na kanale 7.
Jak tam Styles? – głos Meredith wyrwał mnie z głębokiej zadumy, za co byłam jej wdzięczna. Wzruszyłam ramionami, nie wiedząc co mogę odpowiedzieć, a drzwi windy się otworzyły. Obie weszłyśmy do środka – Słyszałam, że się obudził, kiedy byłaś w sali – przygryzła dolną wargę, wciskając przycisk z numerem 1.
Nie, cały czas spał – skłamałam. Przestudiowałam uważnym wzrokiem twarz dziewczyny, mając nadzieję, że uwierzy i nie będzie dalej drążyć tematu. Rozmawianie o moim spotkaniu ze sławnym (wyczujcie tą ironię) Harrym Stylesem było ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebowałam.
Muszę iść do 112. Do zobaczenia później, Becca – uśmiechnęła się do mnie ciepło, a ja skinęłam głową w ramach odpowiedzi. Nie chciałam mówić jej więcej, niż wymagała tego sytuacja. Meredith słynęła ze swojego zamiłowania do rozpuszczania  pikantnych, najczęściej wyssanych z palca historyjek  i wolałam nie zostać obiektem plotek. Moje szpilki obijały się o podłogę, przez co zwróciłam na siebie uwagę wszystkich na korytarzu. Zdecydowałam się pójść do recepcji, żeby sprawdzić czy mogę odpocząć, ewentualnie po prostu wrócić do domu.
~~~
Następnego ranka, zajęłam moje ulubione miejsce na parkingu przed szpitalem. Reporterów było dwa razy więcej niż wczoraj, podobnie zresztą jak śniegu na ulicach Londynu. Zastanawiałam się, dlaczego marnują tyle cennego czasu na stanie przed budynkiem. Spędzili tutaj ponad dwanaście godzin, żeby wyciągnąć od kogoś jakieś informacje. Nigdy nie przejmowałam się takimi sprawami. Do teraz. Nie potrafiłam wyrzucić tamtego chłopaka ze swojej głowy.
  - Dzień dobry – przywitałam się, ściągając z ramion płaszcz. Pielęgniarki skinęły mi głową w ramach powitania pomiędzy wymianą zdań. To, że byłam zwykłą członkinią szkolnego projektu czyniło ze mnie outsiderkę i wyrzutka. Nie zamierzałam jednak się tym przejmować, ponieważ głównie rozmawiały na nudne tematy, albo po prostu plotkowały. Kiedy chciałam zrobić sobie kawę, doktor Johnson stanął w drzwiach, patrząc w moim kierunku. Obróciłam się przez ramię, co było skończonym idiotyzmem. Oczywiście, że chodziło mu o mnie.
- Rebecca, tak? Byłaś ze mną wczoraj? – wypchnął mnie z gabinetu na korytarz. Energicznie pokiwałam głową i zerknęłam na plik papierów w jego dłoniach. Po dłuższej chwili ciszy, w końcu postanowiłam zabrać głos.
- Coś się stało,  doktorze? – zapytałam, ale uniósł palec w górę, chcąc mnie uciszyć.
Styles, Harry... Tak, tak, właśnie on! Ciągle o Ciebie pyta. Nie chce, żeby ktokolwiek inny mu pomagał – na początku mamrotał niezrozumiale, ale z każdym wypowiedzianym słowem jego głos stawał się coraz głośniejszy i wyraźny.
Co ma pan na myśli? – uniosłam pytająco brwi. Harry chciał mnie zobaczyć? Przecież rozmawiałam z nim tylko jeden raz, o ile wymienienie kilku zdań można nazwać prawdziwą rozmową.
Właśnie śpi, ale po prostu pójdź tam i siedź obok niego jak wczoraj. Dzieciak nie chce współpracować – zorientowałam się, że był bardzo zestresowany. Po workach pod jego oczami wywnioskowałam, że nie spał dobrze w nocy. Przygryzłam dolną wargę i nieśmiało spuściłam wzrok.
- W porządku – wyrwałam mu papiery z rąk i ze złością wymalowaną na twarzy ruszyłam w kierunku windy. Jak na sławnego boksera, Harry wydawał się być trochę… Szalony? Tak, to chyba dobre określenie. W szpitalu było przeraźliwie zimno, więc odpuściłam sobie związanie włosów w kucyka, żeby ochronić uszy przed odmarznięciem. 
Czytałam tabliczkę na każdych drzwiach, w końcu docierając pod salę numer 209. Skoro Harry wciąż spał, nie wiedziałam co mogę tam robić.
Nareszcie  - usłyszałam znajomy, zachrypnięty głos. Czy doktor Johnson skłamał, mówiąc, że Styles jest pogrążony w głębokim śnie, żeby mnie tutaj ściągnąć? Skrzyżowałam spojrzenia z pielęgniarką, która nieudolnie próbowała go nakarmić. Wyglądała na poirytowaną.
Um, może pani już iść - powiedziałam, a ona westchnęła z nieukrywaną ulgą. Pośpiesznie wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie samą z… Nim. Nie patrzyłam na Harrego, skupiając się na papierach ściskanych kurczowo w obu dłoniach. Usiadłam na krześle i skrzyżowałam nogi w kostkach. Wolałam patrzeć na martwy przedmiot, niż wdać się w niezręczną pogawędkę z pacjentem szpitala.
Nie powinnaś mnie nakarmić? Dochodzi dwunasta i umieram z głodu – odruchowo zerknęłam na chłopaka. Planowałam od razu odwrócić wzrok, ale nie potrafiłam tego zrobić. Musiał wziąć niedawno kąpiel. Jego oczy były o wiele jaśniejsze, niż wczoraj, a jego skóra… Jego opalona skóra. Jak może być tak opalony, skoro na zewnątrz jest przeraźliwie zimno? Może podróżuje? Prawie zapomniałam o odpowiedzeniu na zadane pytanie.
Tamta pielęgniarka chciała Cię nakarmić. Dlaczego nie chciałeś jeść? – odłożyłam kartki na szafkę nieopodal i domyśliłam się, że Harry zrobi wszystko, byleby tylko ze mną porozmawiać. Sprawiał, że się denerwowałam. Może to przez jego sławę?
- Nie była tak ładna jak Ty.
Zarumieniłam się pod wpływem komplementu. Uśmiechał się zadziornie, prawdopodobnie zadowolony z samego siebie. Zerknęłam na talerz pełen jedzenia, na którym znajdowało się ziemniaczane puree i mięso, które raczej nie będzie najpyszniejszym daniem na świecie.
Masz jakiś interes w sprawianiu, że czuję się niekomfortowo? – zapytałam, wstając z miejsca. Jeżeli nie będę spełniać jego zachcianek, wyrzucą mnie z roboty.
Jak masz na imię? – uśmiechnął się. Nieważne o co go zapytam, zawsze zmieni temat na ten interesujący go. Dlaczego miałabym  mu się przedstawiać? Przecież nie spotkamy się więcej.
Dlaczego nie zaczniesz jeść sam? Jestem pewna, że masz sprawne dłonie. Przecież jesteś bokserem…  - zorientowałam się, co tak naprawdę powiedziałam o sekundę za późno. Przygryzł wargę, zanim po raz kolejny uśmiechnął się złośliwie. Czy on sobie ze mnie drwił?
- Widzę, że ktoś o mnie wypytywał… - podniósł się na łokciach i jakimś magicznym sposobem, nagle odzyskując czucie w obu dłoniach, złapał za sztućce. Nie mogłam się doczekać, aż powiem o tym pielęgniarce, która nieudolnie próbowała go nakarmić. Prawdopodobnie miała ochotę jak najszybciej wyjść zostawić Harrego samego.  
Nabił trochę wieprzowiny na widelec i ostrożnie powąchał, zanim wsadził kawałek mięsa do ust. Wnioskując po jego kwaśnej minie, musiało smakować okropnie – jak zresztą każde szpitalne żarcie. Kiedy wszystko przełknął, pośpiesznie sięgnął po butelkę wody i opłukał gardło.
- Co się stało i dlaczego tutaj trafiłeś? – zapytałam, przysuwając w jego stronę plastikowy stolik*. Odgarnął z twarzy kręcone loki, ostatecznie zaczesując je do tyłu.  
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, więc ja nie mam zamiaru odpowiadać na Twoje.
Zacisnęłam wargi w cienką linię. Przedstawienie się to przecież nic złego, a ja byłam zbyt ciekawa powodu jego pobytu w szpitalu – Rebecca.
Becca? Seksownie – przez twarz Harrego przełknął cień łobuzerskiego uśmiechu, zanim wsadził do ust trochę zmielonych ziemniaków. Zdecydowałam się tego nie skomentować – Miałem wypadek samochodowy – jego oczy były głębokie, wycelowane prosto we mnie. Zastanawiałam się, dlaczego to robi. Nie miał nawet najmniejszych problemów z utrzymywaniem z drugą osobą kontaktu wzrokowego. To musiało przydawać się na ringu bokserskim – Ile masz lat?
- A czy to ważne? – zapytałam cicho. Zmarszczył brwi kiedy otwierałam małą szufladę z białego biurka stojącego w rogu i wyjęłam jego dokumenty .
Co to? – wyprostował się, mierząc uważnym spojrzeniem żółte papiery, które ściskałam kurczowo w dłoniach.
Harry Styles, dwadzieścia lat. 185 centymetrów wzrostu, osiemdziesiąt siedem kilogramów… - przesunęłam palcem wzdłuż małej czcionki.
Okej, w porządku. Równie dobrze mogłabyś to wygooglować – pewność w jego głosie sprawiła, że wywróciłam teatralnie oczami. Miał dziwny akcent, a przez to  każde słowo wypowiedziane przez Harrego wydawało się być wiarygodne. Być może to przez wypadek, ale musiałam przyznać – wypowiadał się w bardzo atrakcyjny sposób. I dlaczego do cholery zwracałam uwagę na czyjś akcent? – Jesteś pełnoletnia?  
- Jeżeli odpowiem… Co z tego będę miała? – odwróciłam do niego plecami  i otworzyłam małą puszeczkę na szafce nieopodal. Uśmiechnęłam się na widok lizaka w środku, ale postanowiłam sobie odpuścić i pośpiesznie ją zamknęłam. Zapadła krępująca cisza, a kiedy stanęłam przodem do Stylesa, ściskał w dłoni swój telefon.
Po prostu lepiej się poznamy, skarbie – odpowiedział, wsuwając cienki przedmiot do lady i układając się wygodnie na poduszkach. Przez chwilę biłam się z myślami. Powiedzieć mu czy może nie?
Niedługo stuknie mi dwudziestka – uniosłam  brew, a on wydawał się być zadowolony z udzielonej odpowiedzi. Kątem oka zauważyłam wchodzącego do sali lekarkę. Skrobała coś w podręcznym notatniku.
Cześć Harry. Jak się czujesz? – zapytała, przystając przy jego łóżku. – Zbladłeś… - przełknęłam głośno ślinę. Zbladł? Jak ktoś tak mocno opalony mógł zblednąć w przeciągu kilku minut? Harry wzruszył ramionami i puścił mi oczko, zanim nawiązał kontakt wzrokowy z kobietą w średnim wieku. Stuknęła kilkakrotnie w swój podbródek, pewnie chciała go zbadać. Domyśliłam się, że chce zmierzyć mu ciśnienie krwi – Ciśnienie krwi! – wykrzyknęła, a ja uśmiechnęłam się triumfalnie. Wiedziałam. Wyciągnęła z szafki pompkę i opaskę na ramię. Przestałam się szczerzyć, kiedy zerknęła w moim kierunku.
 - Mogłabyś to zrobić za mnie? Trochę się spieszę – i zanim zdążyłam odpowiedzieć, wcisnęła mi w dłonie przyrządy.
 * Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Nie wiedziałam jak to dobrze przetłumaczyć. :C

4 komentarze:

  1. Hej ! Nie chcę spamować, ale zapraszam Cię na pierwszy rozdział u mnie
    like-pure-diamonds.blogspot.com .
    Za czytanie Twojego bloga niedługo się zabiorę. Śliczny szablon, tak w ogóle :D. Pozdrawiam, Bella.

    OdpowiedzUsuń
  2. 53 yrs old Librarian Rycca Newhouse, hailing from Gravenhurst enjoys watching movies like Claire Dolan and Foreign language learning. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Ferrari 250 GT LWB Tour de France. anonimowy

    OdpowiedzUsuń