poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 5.

Przerwa na lunch minęła, a moja czwartkowa zmiana powoli dobiegała końca. Nigdy nie musiałam przychodzić do szpitala w piątki i w weekendy. Miałam nadzieję, że nie dostanę następnego dyżuru w najbliższym czasie. Nie zniosłabym tego dobrze.
Witaj ponownie, skarbie – Harry uśmiechnął się zawadiacko, kiedy weszłam do sali. Jakiś doktor czyścił narzędzia na stronie, a jego oczy spoczęły na mojej twarzy. Kąciki warg mężczyzny powędrowały ku górze. Pan Johnson.
Cześć– przywitałam się. Doktor zerknął najpierw na mnie, a potem na Harrego.
Miło widzieć, że się dogadujecie – uśmiechnął się delikatnie, pakując wyczyszczone już narzędzia do szuflady – Harry, wychodzisz już jutro. Proszę, uważaj na siebie. Zero alkoholu i zero walk do poniedziałku. Rozumiemy się? – chłopak skinął głową.
Proszę się nie martwić. Dostanę do domu pielęgniarkę? – zapytał rozbawiony, a jego zielone tęczówki napotkały  moje.
Chciałbyś dostać? – zapytał doktor, a ja rozchyliłam szerzej oczy.
Nie, on nie potrzebuje pielęgniarki – sprzeciwiłam się, a doktor Johnson wydał z siebie zdławiony chichot. Przewróciłam oczami teatralnie i głęboko odetchnęłam.
Okej. Muszę skserować jego dokumenty. Zostań tutaj, aż Twoja zmiana się skończy, proszę – poinstruował mnie. Skinęłam głową w ramach potwierdzenia. Potem mogłam tylko obserwować, jak znika za drzwiami pokoju.
- Kiedy kończy się Twoja zmiana? – zapytał Harry.
- Umm… zerknęłam na swój telefon – Za 20 minut – zajęłam miejsce na krześle nieopodal łóżka pacjenta.
Mieszkasz tutaj? – zadał kolejne pytanie. Był strasznie ciekawski, nie potrafiłam powstrzymać ostentacyjnego westchnięcia – Mieszkam  na  Acres 81, a Ty? Gdzieś niedaleko?
- Tak – potwierdziłam -  Dwa bloki dalej… Bently’s Place – nie wiedziałam dlaczego mu to mówię, ale po uśmiechu na jego twarzy wywnioskowałam, że jest usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.
Nieźle – rozejrzał się po pokoju i zapadła krępująca cisza. Dlaczego do cholery powiedziałam mu gdzie mieszkam? –Um, Twój przyjaciel, Louis jest całkiem fajny – zaschło mi w ustach przez sposób, w jaki na mnie patrzył. Jego oczy nie były już tak ciemne, jak podczas konfrontacji z Chrisem. Przybrały przyjemny, szmaragdowy odcień.
Jest trochę… Niesforny – uśmiechnęłam się do samej siebie.
Tak, dałem mu swój numer. Pozwoliłem też oglądać moje walki w poniedziałek… - Urwał niespodziewanie, prawdopodobnie chcąc mi coś zasugerować. Udawałam, że nic nie zauważyłam, wpatrując się w swoje paznokcie.
-  Miło  z Twojej strony, jest Twoim ogromnym fanem – zapewniłamUśmiechnął się w odpowiedzi. Nigdy nie sądziłam, że ktoś może wyglądać tak dobrze z szerokim uśmiechem. Harry tego dokonał.
Tak jak wszyscy – stwierdził z przekąsem. Przytaknęłam. Uważam, że tupet to dobra rzecz, nie mogłam go za to winić, w końcu uwięzili go w szpitalu na trzy dni –Dlaczego wybrali akurat Ciebie na moją pielęgniarkę? Oczywiście, nie żebym miał coś przeciwko… -  jego słowa sprawiły, że na chwilę przestałam oddychać.
Nie mam zielonego pojęcia, ale musiałam wstawać o trzeciej. Okaż trochę wdzięczności – uniosłam prawą brew, kiedy on przygryzał swoją dolną wargę szeregiem śnieżnobiałych zębów.
- Oh, ja… Ja… - mamrotał do siebie. Nie zdążyłam zapytać o co chodziło, ponieważ włączył się alarm, informujący o zakończeniu zmiany. Odetchnęłam z ulgą i wstałam z krzesła.
- Do zobaczenia, Becca? – wzruszyłam ramionami.
-  Prawdopodobnie nie w szpitalu. Nie chcę Cię rozczarowywać, ale to wątpliwe – pchnęłam szerokie drzwi. Nie potrafiłam stwierdzić  czy lubię jego towarzystwo, czy może nie. Był zdecydowanie zbyt pewny siebie i uparty, ale podobał mi się sposób, w jaki ze mną flirtował albo jak się do mnie zwracał. Jego głos był intrygujący i z każdym wypowiedzianym przez Harrego słowem miałam ochotę usłyszeć więcej i więcej. Jeżeli zachowywałam się tak po paru rozmowach, chyba nie chciałam wiedzieć co by się stało, gdyby do czegoś pomiędzy nami doszło. Chyba  muszę jak najszybciej wrócić do domu.
Kiedy wpychałam klucz do dziurki, nie potrafiłam stłumić szerokiego ziewnięcia. Próbowałam wnieść do środka ciężkie siatki z zakupami. Zamknęłam za sobą drzwi kopnięciem i rzuciłam torby w kąt. Ten tydzień był napięty, ale równocześnie niezapomniany. Harry Styles, pierwszy celebryta, jakiego kiedykolwiek spotkałam. „Męka” minęła bardzo szybko. Miałam wrażenie, że te cztery dni minęły  w ciągu niecałych dwóch godzin. Ściągnęłam z ramion zimowy płaszcz. Muszę wziąć prysznic. Teraz.
***
Becca! – jęknęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej, przez co wszystkie poduszki na których spałam spadły na ziemię. Kto do cholery się do mnie dobija? – Becca! – ktoś krzyknął ponownie. Wyskoczyłam z łóżka, podążając w kierunku drzwi.
Co?!-  kiedy je otworzyłam, ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa. Owinął szczelnie twarz szalikiem, na głowę naciągnął luźną czapkę. Chyba nawet dwie. Przecież nie było aż tak zimno…
Kanał 4 ma dla nas nowinki! – wparował do mojego apartamentu, od razu rzucając się na kanapę. Sięgnął po pilota i zanim zdążyłam zaprotestować, włączył telewizor. – Popatrz, tutaj jest! – krzyknął, wskazując palcem na ekran. Zmarszczyłam brwi na widok twarzy Harrego.
-  Harry Styles w końcu został wypisany ze szpitala. Nasze źródła mówią, że przeszedł przez skomplikowaną operację i groźny zawał serca. Styles będzie odpoczywał aż do swojej walki, która odbędzie się w poniedziałek… - młoda kobieta z mikrofonem pod twarzy dopiero rozpoczęła przemówienie, a ja już przestałam jej słuchać. Odwróciłam głowę w kierunku Louisa, który wpatrywał się w telewizor jak zaczarowany.
Dlaczego oni kłamią? – zapytałam, opadając tuż obok przyjaciela. Wciąż byłam trochę zaspana.
Kłamią? – w końcu zerknął w moim kierunku, a ja przewróciłam oczami.
Nigdy nie miał zawału serca, nie przeszedł też skomplikowanej operacji – wytknęłam mu. Louis wzruszył ramionami lekceważąco.
Zastanawiam się w jakich sprawach jeszcze kłamią… - Lou usiadł naprzeciwko mnie i zapadła krępująca cisza. Moje powieki jeszcze nigdy nie były takie ciężkie. Powoli zamknęłam oczy – Becca, nie  ma czasu na spanie! Właśnie pokazują Twojego chłopaka! – miałam wrażenie, że krzyczy, chociaż mówił normalnym tonem. Zerknęłam w kierunku ekranu, na którym ktoś pomagał Harremu opuścić szpital.
Mój chłopak? – zachichotałam.
Cicho bądź! – uderzył mnie w ramię, co skomentowałam zirytowanym fuknięciem. Ma na jego punkcie obsesję czy jak? Kiedy wiadomości w końcu zeszły na inny temat, Louis głęboko odetchnął i powoli zaczął rozluźniać dotychczas napięte mięśnie. Ziewnęłam w poduszkę i ledwo powstrzymałam się od ponownego zamknięcia oczu. Telefon mojego przyjaciela zabrzęczał, zwiastując przyjście nowej wiadomości. Milczelibyśmy w nieskończoność, gdyby nie westchnięcie Lou.
Co znowu? – jęknęłam.
Powinniśmy gdzieś dzisiaj wyjść – zaproponował, ale potrząsnęłam głową przecząco. Byłam zmęczona, przecież widział – Otworzyli nowy klub na Acres – próbował mnie przekonać, ale ten pomysł wciąż mi się nie podobał.
Kto do Ciebie napisał? – zapytałam. Louis pobladł – Na pewno ktoś, kto chce dzisiaj wyjść. Może Harry? – mruknęłam rozbawiona, ale po wyrazie jego twarzy wywnioskowałam, że miałam rację – Nie gadaj… - wstrzymałam oddech w oczekiwaniu na odpowiedź.
Umm… Harry prosił, żebym przyprowadził Cię dzisiaj do tego klubu – w końcu się przyznał. Gwałtownie wstałam z kanapy, nie mogąc w to uwierzyć. Harry Styles w pewien sposób właśnie zaprosił mnie na randkę… I myślę, że się zgodzę.
Co dokładnie powiedział? – wstałam, żeby zabrać jego telefon.
Hej, uspokój się! Przeczytam Ci, wyluzuj. Zaczynam się o Ciebie martwić… Najpierw go nienawidziłaś, a teraz zachowujesz się TAK? – oczy szatyna wylądowały na dotykowym wyświetlaczu komórki.
Nigdy go nie nienawidziłam! On po prostu… - nie dokończyłam. To nie tak, że go nienawidziłam. Po prostu nie darzyłam go sympatią, a to ogromna różnica – I dlaczego wybiera się do klubu, skoro dopiero wyszedł ze szpitala? – zapytałam samą siebie, a Lou wzruszył ramionami.
Hej Lou, idziemy dzisiaj do nowego klubu na Acres. Weź ze sobą Beccę, proszę xx – odczytał ze swojego telefonu. Uśmiechnęłam się pod nosem – Więc? Tak czy nie? Jest piątek, co innego możesz robić? – naciskał.
Przewróciłam oczami i rozejrzałam się po pokoju.
 - Okej, w porządku. Tak myślę… - westchnęłam – Ale teraz wypad stąd. Jestem zmęczona i potrzebuję snu. 

2 komentarze:

  1. Swietnie tlumaczysz, pisalam juz to i bede pisac. Komentarz pod wczesniejszym rozdzialem jest moj ale teraz nie moge wejsc na swoje konto a komentarz zostawic musze. Genialnie xx :)- Bede sie podpisywala Mizu :*/ Mizu

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny mam nadzieję, że Becca i Harry będą razem ♥♥

    OdpowiedzUsuń