~~~~
- Powinnam się domyślić, że to będziesz ty – westchnęłam do samej siebie, słysząc charakterystyczne kliknięcie drzwi, kiedy je zamknęłam.
- Zaklucz – poinstruował mnie, wstając z wyścielanej ławki. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się, by wykonać jego polecenie. Obrzucił całą moją sylwetkę uważnym spojrzeniem, przez co niemal natychmiast poczułam znajome motylki w brzuchu. Wyglądał jeszcze bardziej seksownie niż tego ranka, zaczesał kręcone włosy na jedną stronę, a zielone oczy błyszczały jak nigdy.
Uśmiechnął się, wyciągając do mnie ramię. Splotłam nasze palce, pozwalając, by przyciągnął mnie do siebie. Wciągnęłam głęboko do płuc powietrze, napawając się zapachem jego wody kolońskiej i miętowym oddechem. Podniosłam głowę, cały czas śledził moją twarz.
- Jak w pracy? – zapytał. Twarz Zayna jak na zawołanie pojawiła się w mojej głowie. Nie mogłam powiedzieć o tym Harremu. Przynajmniej nie teraz. – Wnioskuję, że niezbyt dobrze – podsumował, unosząc mój podbródek w górę. Westchnęłam ciężko i wtuliłam policzek w jego klatkę piersiową. Wyraźnie mogłam wyczuć bicie serce chłopaka.
- Czas na Twoje badania kontrolne – uśmiechnęłam się, postępując jeden krok do przodu. Skrzywił się, ale chyba zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później musiało do tego dojść, więc posłusznie usiadł na ławce. Podeszłam do biurka, żeby wyjąć z niego stetoskop. Nieustannie uważnie mnie obserwował. Powróciłam do bruneta, ściskając w dłoniach materiał jego koszulki – Zdejmuj ją – odetchnęłam. Napiął mięśnie brzucha, grzecznie ściągając bluzkę przez głowę.
- Ładnie pani pachnie, doktor Smith – zaczął się droczyć, wzdychając ciężko dla podkreślenia powagi sytuacji. Zachichotałam i przewróciłam oczami, wsuwając stetoskop do uszu, końcówkę przykładając do jego opalonej skóry. Jestem w szoku, że udało mu się zachować taką opaleniznę. Ostatnie tygodnie były okropne, jeśli chodzi o pogodę. Mogłam wyraźniej usłyszeć jego spokojne bicie serca. To coś pięknego. Coś, co mogłabym słuchać zamiast muzyki. Okej, teraz skłamałam… Ale ten dźwięk sprawiał, że dostawałam ciarek.
- Mocno – stwierdziłam, a on po prostu się roześmiał. Robiłam co tylko mogłam, żeby podczas badań kontrolnych zachowywać się tak, jakby nic nas nie łączyło, więc postanowiłam przejść do kolejnej rzeczy do wykonania. Wyjęłam stetoskop z uszu, odwracając się plecami do Harrego, kiedy odkładałam przedmiot z powrotem na biurko.
- Mogę założyć koszulkę? – nie widziałam jego twarzy, ale domyśliłam się, że szeroko się uśmiecha.
- Nie – odpowiedziałam szybko.
- Okej, okej. Boże, tylko zapytałem – kiedy się odwróciłam, unosił obie dłonie w obronnym geście. Postanowiłam trochę się z nim podroczyć i marszcząc nos, odpięłam jego pasek u spodni. Rozszerzył oczy ze zdziwienia, przenosząc spojrzenie z moich rąk na twarz – To część planu? – zapytał stanowczo, głos trochę mu zadrżał.
- Oczywiście. Muszę się upewnić, że rośniesz odpowiednio.
- Mmm, ostatni raz to wydarzyło się kiedy miałem dwanaście lat – uniósł prawą brew, więc niemal natychmiast cofnęłam dłonie i ułożyłam je na swoich biodrach. Przygryzł dolną wargę. Mogłam tylko sobie wyobrazić, jak bardzo powstrzymuje się od pocałowania mnie. Ja dosłownie umierałam z tęsknoty za jego dotykiem.
- Okej, nie to nie – powiedziałam, idąc po jeden z patyczków do gardła. W przeciągu kilku sekund zostałam złapana za talię i przyciągnięta bliżej.
Zerknęłam na niego ze zdziwieniem. Oczy Harrego zaświeciły zawadiacko. Zaprezentował głębokie dołeczki w obu policzkach, kiedy uścisnął moją dłoń, niedyskretnie sugerując, bym kontynuowała. Wypuściłam głęboki oddech, do końca odpinając jego pasek. Męskość bruneta odznaczała się na tle obcisłych jeansów. Przejechał palcami wzdłuż dziury w spodniach kędzierzawego, gwałtownie zsuwając je w dół. Jego naga klatka piersiowa weszła w kontakt z moją, sprawiając, że trochę zwolniłam. Jakiś czas później niepotrzebna część wylądowała na podłodze.
Desperacko starałam się nie patrzeć na jego bokserki; oczywiście, nie potrafiłam tego zrobic. Musiałabym być ślepa, żeby nie zauważyć jak bardzo jest podniecony.
- Widzisz co ze mną robisz, mała? - przejechał zimną dłonią wzdłuż mojego policzka, zmuszając mnie, żebym na niego spojrzała. Odległość pomiędzy naszymi ciałami zmniejszyła się praktycznie do zera, kiedy mimowolnie się nad nim pochyliłam. Nie zdałabym sobie z tego sprawy, gdyby nie fakt, że teraz ponownie stykaliśmy się klatkami piersiowymi. Musnął moje wargi swoimi, odsuwając się i zbliżając ponownie, by trochę się podroczyć. Kciukiem pogładził delikatną skórę na moim policzku, zmuszając mnie do ponownego zainicjowania pocałunku.
- Smakujesz jak syrop – zaśmiałam się idiotycznie, próbując nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Wywrócił oczami na ten głupi komentarz i wyprostował się.
- Możemy kontynuować? - ostentacyjnie zerknął w dół.
- Tak, oczywiście. Proszę ściągnąć bokserki, panie Styles – obniżyłam głos, żeby brzmieć jak ktoś posiadający władzę. Chyba czekał, aż w końcu to powiem, bo niemal natychmiast przesunął dłoń do materiału swojej bielizny. Cały czas na mnie patrzył. Starałam się nie zerknąć w dół, kiedy całkowicie ściągnął z siebie bokserki. To moje pierwsze spotkanie z nim.
Zebrałam się na odwagę. Nasz kontakt wzrokowy został przerwany, kiedy zmierzyłam wzrokiem jego olbrzymiego przyjaciela. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale linia włosków podążająca w kierunku męskości chłopaka wyglądała cholernie seksownie. Musiało minąć pięć dobrych minut, zanim złapałam oddech.
- Skrępowany? – zapytałam, kierując się podstawowymi pytaniami, które powinny zostać zadane pacjentowi.
- Wręcz odwrotnie – odpowiedział – Mogę Ci pomóc w zdejmowaniu tego topu, doktorze Smith.
Zarumieniłam się, ale on wciąż nie przestawał na mnie patrzeć. Był w tym taki dobry, kurewsko dobry. Uśmiechnęłam się nerwowo, zanim ściągnęłam górę od roboczego stroju przez głowę. Kilka pensów wyleciało mi z kieszeni, ale teraz miałam to gdzieś. Jego oczy wreszcie przestały uważnie wpatrywać się w moje, teraz zjechały znacznie niżej, studiując wzrokiem moje piersi. W powietrzu dało się wyczuć pożądanie, oczy nam pociemniały, a w gardle zaschło. Zwilżył językiem górną wargę.
- O wiele lepiej – sapnął. Czułam, jak mój puls zaczyna przyśpieszać.
Postawiłam krok do przodu prawą stopą, pomniejszając odległość pomiędzy nami. Mogłam usłyszeć jego szybkie oddechy opuszczające usta. Ponownie spojrzałam na jego męskość - Teraz muszę złapać Cię za… Uhm, jądra – próbowałam zachować powagę, ale on roześmiał się histerycznie na dźwięk mojego określenia – A Ty zakaszlesz, kiedy Ci powiem – odetchnęłam głęboko, starając się nie chichotać jeszcze bardziej. Różowy odcień moich policzków musiał teraz zamienić się w prawdziwą, ognistą czerwień.
Skinął głową twierdząco, a ja zbliżyłam swoją twarz tak, że dzieliły nas tylko centymetry. Powinnam trzymać się na dystans od pacjenta, ale nie mogłam tego zrobić. Nie z nim.
Prawą dłonią przejechałam wzdłuż jego klatki piersiowej, wyczuwając pod opuszkami palców linię włosków. Jęknął cicho w odpowiedzi, jego skóra dosłownie płonęła pod moim dotykiem. Harry tutaj był dokładnie tym, czego potrzebowałam i pragnęłam. Przełknął ślinę, kiedy ostrożnie musnęłam jego wrażliwą nasadę. Przygryzłam język, kiedy poczułam, jak zgrabne jest to, co trzymałam w dłoni. Ścisnęłam delikatnie, dokładnie tak jak powiedziałam wcześniej. Zamknął oczy pod wpływem moich ruchów.
- Kurwa, zapomniałem jakie to jest dobre – odetchnął, nawiązując kontakt z moim ramieniem, żeby ustać prosto.
- Ponieważ miałeś wtedy dwanaście lat i prawdopodobnie robił to stary dziadek – pouczyłam go, wzmacniając uścisk dookoła jego wrażliwej pachwiny. Harry zawył z bólu, kiedy zacisnęłam palce jeszcze bardziej – Zakaszl.
Wziął głęboki oddech i zakaszlał kilka razy. Zaczął się śmiać parę sekund później, a ja odwzajemniłam ten gest. Śmiech Harrego był kurewsko perfekcyjny, słuchanie go było perfekcyjne. Wszystko, co się z nim wiązało sprawiało, że byłam szczęśliwa.
- Cóż, panie Styles… - poluźniłam uścisk, a on odetchnął z ulgą. Zerknął na mnie, pokazując jak bardzo jest niezadowolony – Jest pan zdrowy – westchnęłam, kiedy objął mnie w talii. Złączył nasze ciała, mogłam teraz wyczuć jego erekcję przy swojej odzianej jeszcze nodze.
- Jaki jeszcze jestem? – zapytał chciwie. Jego usta zaatakowały skórę mojej szczęki. Jęknęłam w odpowiedzi, odruchowo odchylając głowę w tył. Próbowałam złapać oddech, ale to stało się jeszcze trudniejsze, kiedy zacisnął palce na moich piersiach.
- T-taki duży… - wydusiłam z siebie. Skinął głową, usatysfakcjonowany z odpowiedzi. Podniósł mnie z ziemi i popchnął mocno na ścianę. Zostałam uniesiona nad ziemię, a Harry rozchylił moje nogi i zmusił, bym go nimi otoczyła. Przylgnęłam do jego nagiego ciałąa, przeczesując kręcone włosy.
- Boże, tak bardzo chcę Cię przelecieć… - wyjęczał mi prosto w usta, przejeżdżając językiem wzdłuż mojej wargi, zanim pocałował mnie namiętnie. Nie mogłam myśleć racjonalnie, kiedy jego duże dłonie odkrywały każdy zakamarek mojego ciała, zsuwając ramiączka od stanika w dół. Zastanawiam się czy wie, że nie jestem już dziewicą? Musi wiedzieć, inaczej nie rozdziewiczyłby mnie w takim miejscu, prawda? Nagle poczułam się oszołomiona, poluźniając uścisk. Oderwał się od moich warg, prawdopodobnie zwrócił uwagę na utratę kontaktu.
- Co, kochanie? – jego oczy odszukały te moje. Wyglądał na zatroskanego. Spróbowałam złapać oddech, wciąż przytrzymywał mnie w takiej samej pozycji.
- Myślisz, że jestem dziewicą? – zabrałam głos i niecierpliwie czekałam na jego reakcję. Spojrzenie Harrego było puste, wlepił je w nieokreślony punkt za moją głową.
- Szczerze? Nie – zaskoczył mnie odpowiedzią. Nie wiedziałam czy to miało sprawić, że poczuję się z samą sobą trochę lepiej, ale nie sądzę, żebym o to zapytała.
- Dlaczego? – naciskałam, a on wywrócił oczami, przenosząc wargi na moje ucho. Poczułam jego gorący oddech, co poskutkowało znajomymi dreszczami. Pocałował mnie w to miejsce, zanim zabrał głos.
- Wsadziłem w Ciebie trzy palce – zostałam jeszcze mocniej przyciśnięta do ściany. Naparł na mnie biodrami, a ja jęknęłam cicho, zdając sobie sprawę, jak bardzo wilgotnieję pod wpływem jego ruchów – A Ty nawet się kurwa nie wzdrygnęłaś. Lubisz na ostro, prawda? – syknął, szybko odpinając mój stanik i odrzucając niepotrzebną część garderoby na podłogę.
Przez cały czas wiedział i nie naciskał?
- A-ale… Jesteś na wizycie. Muszę się upewnić, że dzisiaj dojdziesz – wiedziałam, że moje sprośne słówka podniecą go jeszcze bardziej. Byłam z siebie dumna.
Zdjął moje ręce ze swoich ramion i pozwolił, żebym ponownie stanęła na podłodze. Prawie upadłam, kiedy on wrócił do wyścielanej ławki. Obserwował uważnie, jak powoli do niego podchodzę.
- Klękaj, kurwa – brzmiał ostro i to mnie podekscytowało. Jego nagła zmiana w charakterze, kiedy powiedziałam prawdę pokrywała się z moimi seksualnymi fantazjami. Wypełniłam polecenie, opadając na kolana tuż przed nim. Zerknęłam z przerażeniem wymalowanym na twarzy na jego męskość, wciąż nie mogąc uwierzyć, że jest taki duży. Zimno z podłogi przestało mi dokuczać, kiedy otworzyłam dla niego usta. Natychmiast wplątał palce w moje włosy, wsuwając siebie do moich warg powoli. Mogłam wyczuć słonawy posmak jego skóry i nacisk w buzi. Przejechałam językiem wzdłuż jego nasady i prawie się zakrztusiłam, kiedy zmusił, bym wzięła więcej do ust. Nie zamierzałam przerywać. Wyjęczał cicho moje imię podczas pieprzenia mnie w usta. Robiłam co w mojej mocy, żeby zmieścić go całego, ale minęło sporo czasu, odkąd robiłam to po raz ostatni. Poza tym, jego rozmiar… O mój boże.
- Kurwa, Becca. Użyj ręki – wymamrotał, odchylając głowę do tyłu. Starałam się zaspokoić go tak dobrze, jak tylko umiałam. Zadecydowałam się go posłuchać, wolną, niezajętą część chwytając w dłoń. Zaczęłam rytmicznie poruszać jednocześnie ustami i nadgarstkiem. Wzmocnił uścisk na moich włosach. Chyba zadrżał, ale raczej nie był jeszcze blisko. – Zamierzasz połknąć, kochanie? – wydusił z siebie. Podniosłam wzrok, żeby udzielić odpowiedzi. Z jakiegoś powodu, obserwowanie go w takiej sytuacji było bardzo ekscytujące. Wyglądał na podekscytowanego, bezbronnego i bezradnego jednocześnie. Kompletne przeciwieństwo Harrego, którego zapamiętałam z ringu.
Tym razem się zakrztusiłam, kiedy wepchnął swoją męskość głębiej, uderzając o tył mojego gardła wielokrotnie. Przeniosłam rękę na moją wargę i zaczął drżeć, zwiastując to, na co każdy z nas tyle czekał. Przymknęłam oczy, wyczuwając rozlewające się ciepło po wnętrzu moich ust, kiedy w końcu doszedł. Zacisnął palce na ławce, a ja pozwoliłam, by przyjaciel Harrego się ze mnie wysunął. Zakaszlałam kilkakrotnie, próbując złapać oddech i wytrzeć pozostałości po jego orgazmie.
Usłyszałam, jak ciężko dyszy nade mną. Wzdrygnęłam się, kiedy uniósł mnie w górę i pomógł wstać z ziemi. Odgarnął moje włosy ostrożnie z twarzy, spoglądając prosto w oczy.
- To było zajebiste – uśmiechnął się szeroko, prezentując dwa dołeczki w policzkach. Zachichotałam w odpowiedzi, opierając czoło o jego ramię. Objął mnie silnymi ramionami. Pocałowałam Harrego w obojczyk, moje drżące i opuchnięte wargi przejechały wzdłuż jego skóry, kierując się do szczęki. Uniósł mój podbródek i pocałował delikatnie. Miałam wrażenie, że usta mi w zdrętwiały i dopiero ta pieszczota sprawiła, że na nowo odzyskałam w nich czucie – Moja – wymamrotał, dźgając mnie w policzek – Moja, moja, moja… - z każdym wypowiedzianym słowem, wbijał palec w inną część mojego ciała. Zachichotałam rozbawiona i podniosłam stanik z podłogi. Dźwięk zapinanego przez niego paska utwierdził mnie w przekonaniu, że nasze spotkanie się skończyło.
ZAYN P.O.V
Jęknąłem. Jasne światła mnie oślepiły, kiedy rozbudziłem się z głębokiego i długiego snu. Nie mogłem uwierzyć, że wylądowałem w pierdolonym szpitalu po rundzie poprzedniej nocy. Byłem tak blisko wygrania najwyższej stawki, dopóki ten dziwak na sterydach się nie pojawił i nie wbił mnie w krawężnik.
Cokolwiek mi podali, z całą pewnością podziałało. Prawie nie czułem bólu w biodrze i twarzy po niecałych dziesięciu minutach. Uśmiechnąłem się do siebie na wspomnienie dziewczyny Harrego, która tutaj przyszła zanim odleciałem. Była bardziej niż wściekła i całkowicie to rozumiem. Jestem kutasem, który ją naćpał. Dla żartu, oczywiście.
Naprawdę nie chciałem jej skrzywdzić. Harry powinien wyjaśnić tą sytuację, ale podejrzewam, że ten palant zamiecie to pod dywan i nic nie powie; będzie czekał, aż zapomni. Nie mogłem mieć bardziej wyjebane na tą sprawę, ale wciąż… Ona się mnie kurwa boi i nie mogę spokojnie przemierzać tych korytarzy wiedząc, że jest tutaj dziewczyna, która jest święcie przekonana, że zgwałcę ją przy pierwszej lepszej okazji. Nigdy do tego nie dojdzie.
Drzwi się otworzyły, a moje oczy spoczęły na Niallu. Uśmiechnął się do mnie i zamknął je ze sobą.
- Ey, Zen! Coo tam? – stanął przed moim łóżkiem. Jego blond włosy wyglądały tak, jakby spędził nad ułożeniem ich cały poranek. Chciał mieć fryzurę jak ja, co było kurewsko żałosne.
- Boli mnie szczęka, ty zjebie – jęknąłem – I powinienem wygrać tamtą kasę. Jakkolwiek ma tamten koleś na imię, nie powinien być więcej wpuszczany. Złamał zasady. Nie można rozwalać komuś głowy na krawężniku! – zacząłem nadawać. Chodziło o to, by walczyć bez niczyjej pomocy. Do tego zaliczała się również broń, a pierdolony krawężnik chyba nią jest.
- Yeh, ale ma wystarczająco dużo mamony, żeby za to zapłacić. Potrzebujemy go, więc nigdzie nie idzie – poinformował mnie Niall, a ja westchnąłem głośno w poduszkę.
- Powiedziałeś mu chociaż o zasadach? – zapytałem, a Niall pokiwał energicznie głową. Ponownie westchnąłem i zacząłem szukać swojego telefonu. Była prawie jedenasta. Siedziałem tutaj od trzech godzin i żadna pielęgniarka, za wyjątkiem Rebeccy oczywiście nie przyszła, żeby mnie stąd wyciągnąć.
Niall zmienił pozycję na bardziej wygodną. Miło z jego strony, że jednak zdecydował się przyjść, skoro cała reszta ma to w dupie. Muszę dowiedzieć się, jak ma tamten facet na imię. Dla świętego spokoju.
- Jeszcze raz. Jak on ma na imię? – miałem ochotę walnąć siebie samego w twarz, ciągle o nim nawijałem.
Odkąd Harry dołączył do naszej grupy, tuziny osób się od nas odłączyły i straciliśmy mnóstwo kasy. Wiedzieli, że nie mają z nim szans i dlatego odchodzili. Kiedy inni dowiedzieli się, że zaczynami mieć problemy z pieniędzmi, również zaczęli się wykruszać. Harry zarobił o wiele więcej i teraz musimy zatrzymać go przy sobie jak najdłużej.
- Uh,Liam. Ta, Liam Payne.